10 grudnia 2025

Grudniowe Przeboje 2025

Ho, ho, ho!

W związku ze zbliżającymi się świętami Bożego Narodzenia oraz Sylwestrem, postanowiłyśmy zorganizować mały event, który pozwoli Wam się wczuć w ten cudowny klimat! 
W odmętach wilgotnych, sekretnych tuneli rozbrzmiał alarm. Cichy dźwięk, który można by było pomylić z dzwonkiem ze strażackiej remizy, gdyby nie docierał z czeluści carskich piwnic. Przebudziła się wraz z pierwszym dniem grudnia. Odmrożona, nieśmiertelna, przedwieczna. Serce i dusza zarówno świąt Zimowej Nocy, jak i sylwestrowych obchodów. Marylin Rodovitchowa. 

Od Luci — Psy vs drzwi

 tw! przemoc fizyczna, śmierć, odniesienia do działalności przestępczej

    Kolejny wieczór zapowiadał się tak jak zawsze, siedziałem już na zapleczu klubu otoczony innymi zawodnikami spod skrzydła Marco. Wokół kręciło się pełno striptizerek, które przygotowywały się do swojego pokazu. Siedziałem na niewielkiej ławeczce i otworzyłem kolejną już tego dnia paczkę żelków. Marco właśnie przedstawiał nas wszystkich jednej striptizerce, była tutaj pierwszy dzień. Okres próbny. Byłem ciekaw czy na rozmowie kwalifikacyjnej musiała pokazać mu swoje umiejętności. Taki to pożyje.

9 grudnia 2025

Od Sahiba — Dziwna magia

Sahib teleportował się wprost do gabinetu Alka. Skrzyżował ręce na piersi, postukał się palcem w ramię niecierpliwie.
— Nie odbierasz telefonów, to wysyłam listy. Nie odbierasz listów... — Zobaczył Sowę siedzącą z czapką śniegu na głowie, stroszącą pióra na zewnętrznym parapecie, nieruchomo wpatrującą się wielkimi oczami w ciepłe pomieszczenie. Ptak ożywił się na widok Sahiba, chyba zahukał, ale Sahib nie był pewien, nie było słychać przez szybę, widział jedynie, jak Sowa otwiera i zamyka dziób. Sahib ruszył ręką, czarem otworzył okiennicę, wpuścił do środka ptaka, zaplątane płatki śniegu i mroźne powietrze. —...to składam wizytę. Alek? — Przyjrzał się mężczyźnie, a to, co zobaczył, sprawiło, że uśmiechnął się pod nosem. Przeniósł ręce z piersi na biodra, mimochodem zmienił pozę z zamkniętej na otwartą, ton złagodniał, ba, zabrzmiała w nim rozbawiona nuta. — Czy ty śpisz na biurku?

6 grudnia 2025

Od Aleistera — Goblinie, mój goblinie...

Jakikolwiek spacer po galerii handlowej w okresie około-świątecznym nigdy nie należał do łatwych... Czy też, spokojnych. Gdzie tylko się nie spojrzało, świąteczne "elfy", pomocnicy Mikołaja, a więc symbolu grudniowych obchodów Zimowej Nocy, zaczepiali przechodniów z prośbami o dotację. To na biedne dzieci ze wschodnio-południowego wybrzeża Vannidoru, to na samotnie spędzające święta staruszki, to na marznące zwierzątka z lokalnego środowiska. I o ile przy pierwszych kilku razach i wpłatach jeszcze Aleister miał w sobie dosyć "świątecznego ducha" na niezgromienie wolontariuszy wzrokiem, to im dalej w las, tym coraz bardziej ściągał brwi na każdą prośbę i zamachanie dłonią z dzwonkiem nazbyt blisko jego twarzy. Do całego tego chaosu należało dołożyć wszechobecne dekoracje, muzykę płynącą z radiów w każdym sklepie i tłumy ludzi.

Od Lucille — Co za uparty...

Obudziło mnie smyranie czymś miękkim po policzku. Zaspana, podrapałam się w tym miejscu i obróciłam na drugi bok, jednak zaraz znowu poczułam to samo. Z trudem uniosłam powiekę, by spojrzeć, o co chodzi. Tuż przed twarzą zobaczyłam znajomy, lisi pysk Minkiego. Zmarszczyłam brwi, burknęłam, żeby dał mi spokój, po czym nakryłam sobie głowę kołdrą w celu odgrodzenia się od natręta.
— Wiesz, która jest godzina? — głos mężczyzny był stłumiony, ale wyraźne wyczułam w nim oburzenie. Ciekawe tylko na co.
Poczułam nagle dość znaczny ciężar na plecach, który jednak zdecydowałam się zignorować. Podskoczył parę razy, jednak ostatecznie nie minęło kilkanaście sekund, a zniknął. Zanim zdążyłam jednak odbębnić sukces, coś ściągnęło ze mnie kołdrę. Ponownie otworzyłam oczy, mordując wzrokiem przyjaciela, który, dalej w lisiej formie, trzymał moje przykrycie w zębach. Położył uszy po sobie, ogon chodził mu na boki w energicznych zrywach. Co za utrapienie...

5 grudnia 2025

Od Aliny cd. Waltera

– W takim razie pozwolicie, że jeszcze się rozejrzę.
– Dobrze. Proszę tylko uważać na oznaczone ślady.
Odeszła od taśmy i skierowała się bliżej środka ściany budynków i jednocześnie poszkodowanego. Wspomnianych śladów nie było prawie wcale. Policjanci jednak gorączkowo szukali jakichkolwiek innych, co mogło mieć związek z przybyciem Oddziału Specjalnego, który bezgłośnie ustawiał się przed wejściem do jednego z odleglejszych budynków. Zdziwił ją fakt, że przyjechali dopiero teraz... nie miała nic przeciwko nutce niebezpieczeństwa, bo nie przywykła do tego ani w pracy ani w życiu, ale zwykle działania władz miały odwrotną kolejność i ona była wzywana już po wszystkich akcjach funkcjonariuszy. Wszyscy skupiali się jednak nie na tym, co trzeba... dzięki czemu ona miała więcej miejsca. Oczywistym wydało jej się, że należy zbadać drogę ciała od dziwnego prochu na ziemi do miejsca, w którym się znajdowało obecnie – a trochę tych metrów było. Nie była specjalistką od zdarzeń i anomalii magicznych, ale intuicja jej nie zawiodła i gdy stanęła w idealnej linii pomiędzy tymi dwoma miejscami, wyczuła coś. Subtelne wibracje, które delikatnie jeżyły jej włosy na przedramionach. Ktoś mógłby pomyśleć, że to wpływ aury wydarzeń na ciało, ale ona zbyt długo obracała się w kręgach agentów specjalnych, magicznych ekspertów i zbyt wiele razy słyszała nieprawdopodobne historie. Każda akcja budzi reakcję  – z magią nie było inaczej.

2 grudnia 2025

Od Azury — Pierwszy śnieg

Tw: przemoc wobec zwierząt
Ludzie nie potrafią pojąć, że nie są najważniejszymi istotami na tym świecie. Jeśli do tego dysponują magicznymi zdolnościami, zdaje się, że sodówka uderza im do głowy już definitywnie. Myślą, że mogą decydować o tym, kto ma prawo do życia oraz jak to życie powinno wyglądać. Co dana istota, w ich mniemaniu gorsza, powinna robić, jak się zachowywać, co jeść, kiedy załatwiać potrzeby fizjologiczne. Bo przecież czynią tym wszystkim stworzeniom przysługę, dając im dach nad głową, nawet jak tylko na czas będący niezbędnym minimum, by urosły do akceptowalnych przez nich rozmiarów albo tak długo, jak pozostają dla nich w inny sposób użyteczne. Zapewniają im pożywienie zbilansowane co do mikroelementu, choć nie tak smaczne, jak to, co mogłyby jeść, będąc na wolności, sami obżerając się przysmakami przeróżnych kuchni świata, przygotowanymi przez najlepszych koneserów.

1 grudnia 2025

Od Lucille cd. Minkiego

Tw: przemoc
Jakby to była moja wina, że ta wiedźma w zasadzie sama mi tę moc oddała.
Westchnęłam, kręcąc herbatą w kubku. Zrobiło się już naprawdę chłodno, więc podrasowałam ją przyprawami korzennymi, pomarańczą i rozmarynem, a także tym nieszczęsnym miodem, na który zawsze tak się krzywiłam.
— Herbaty zimowe rządzą się innymi prawami, niż herbaty w pozostałych okresach roku, tak? — burknęłam, widząc rozbawienie na twarzy Minkiego, który uważnie śledził drogę łyżeczki od słoika do kubka, gdy szykowałam ją chwilę temu.

Podsumowanie nr 5

 Dzień dobry!

W telewizji zaczyna lecieć Kevin sam w domu, już nawet nie wiemy, który raz z rzędu. Zaczynają się świąteczne zakupy, ludzie powoli wariują, ekspedienci nie wyrabiają z wykładaniem świątecznego towaru. Świąteczna muzyka leci w tle, chcąc wprowadzić nieco świątecznego klimatu, gdy na dworze zamiast śniegu mamy jedną, wielką chlapę. 
Niektórzy powoli przygotowują się do sesji na studiach, inni w pracy zastanawiają się, kiedy wreszcie wolne, a kolejni... korzystają z uroku świątecznego klimatu! Natomiast na Deiranie pojawia się post z podsumowaniem listopada.