31 grudnia 2025

Od Minkiego cd. Lucille

Minki był sceptycznie nastawiony do planu wujka Lucille. Uważał, że było to ryzykowne. Jasnowłosa dopiero odzyskała siły, wciąż dochodziła do siebie i musiała uważać na to, co robi. Już pomijał kwestię tego, czy psychicznie była gotowa stanąć twarzą w twarz wiedźmą, która chciała ją zabić za zabranie mocy. Było to ryzykowne, a Minki nieszczególnie lubił taplać się w zagmatwanych sprawach. Wolał wszystko obserwować od boku niż brać w tym czynny udział. To było ryzykowne. Wszystko mogło pójść nie tak. Jeden zły ruch, a Lucille mogła stracić życie. I nie tylko ona, bo Minkiego i Hyuka również to dotyczyło. 
A jeśli on by przeżył, a Lu nie, to jak miałby później spojrzeć w oczy jej rodzicom, którym obiecał, że będzie ją chronić? To wszystko było absurdalne i niebezpieczne. Musieli mieć oczy dookoła głowy. Jednak wycofać się już nie mogli, przynajmniej w teorii. Fox nie ufał Fredowi. Czuł, że ta sprawa ma drugie dno, o którym on nie chce powiedzieć. Wykorzystuje ich do własnego celu, niby w imię sprawiedliwości dla wiedźmy, która skrzywdziła Lucille. Ale... nie, to nie był jedyny powód, dlaczego przyszedł do nich po pomoc, a raczej zaoferować współpracę. 
Minki poszedł za Minhyukiem, aby sprawdzić, czy wujek Lu radził sobie z pozostałymi problemami. Nie było czasu do tracenia. Jednak w każdej chwili kobieta mogła ich przywołać naszyjnikiem, który wciąż nosiła. To była oczywiście ostateczność, gdyby coś poszło nie tak, jak powinno. Bał się o nią, ale wiedział, że musi w nią wierzyć i być dla niej wsparciem. 
Złapał za swój nadgarstek, którym zaczął charakterystycznie strzelać. Nie mógł tam się pojawić bez krótkiej rozgrzewki ciała. Minhyuk szybko zbiegł na dół, gdy tylko usłyszał, jak zawołał go Fred. Minki prychnął, ale udał się za bratem, kątem oka ostatni raz spoglądając na drzwi od mieszkania przyjaciółki.
Poradzi sobie, prawda?

*

Wiedźma nie miała zamiaru tak szybko odpuszczać, dlatego przyszła ze wszystkim, co miała. Oczywiście, sama się tutaj nie pojawiła, tylko udała się do Lucille. Tylko jej wszelkiego rodzaju pachołki, bo jak inaczej nazwać te wszystkie zjawy i dziwne bestie, pojawiły się przed budynkiem, próbując dostać się do środka. Wujek kobiety skrywał wiele mocy, więc większość tych dziwnych kreatur zdołał sam pokonać. Minhyuk sam wpadł w wir walki, korzystając z elektryczności, która najlepiej oddziaływała na kreatury. Minki miał za zadanie stać w przejściu i pilnować, że gdyby jakieś cholerstwo umknęło dwójce, to sam będzie musiał je pokonać. Na szczęście zapożyczył trochę mocy od matki, choć sam z elektrycznością nie miał za dużo do czynienia, to potrafił ją wykorzystać. Skupiał ją zawsze w swoich pięściach, bo najłatwiej stąd ją kontrolować. 
Nie musiał za bardzo się namęczyć, bo dwójka doskonale ze sobą współgrała. Dzięki temu dość szybko wszystko zniknęło. Fred nałożył ochronę na wejście, więc żadna, dziwna kreatura wiedźmy nie przedostanie się do środka. 
Każda kolejna istota, która się pojawiła, była coraz słabsza. Minhyuk korzystał z tego faktu i decydował się je wszystkie niszczyć, aby nie zbliżały się do wejścia budynku. Wtedy też zniknął Fred z oczu Minkiego. Fox nerwowo rozejrzał się, szukając, czy może nie dołączył do jego brata, aby mu pomóc.
— Minhyuk! Fred zniknął! 
Wspomniany niemalże od razu stanął jak wryty, nerwowo szukając mężczyzny. Jednak również go nigdzie nie widział.
— Kurwa — Minki nie czekał na jakąkolwiek reakcję brata. 
Czym prędzej skierował się na schody, winda znajdowała się na ostatnim piętrze... przecież była specjalnie zablokowana, żeby mogli w razie czego z niej korzystać. Cholerny mag. Nie mając innego wyjścia, wybrał schody, starając się pokonywać po dwa stopnie, aby jak najszybciej dotrzeć na ostatnie piętro, gdzie mieszkała Lucille. 
Wpadł do mieszkania zdyszany. Pochylił się do przodu i oparł dłońmi o uda, które niemiłosiernie piekły go od wysiłku. Nie sądził, że jeszcze kiedykolwiek będzie musiał biegać po schodach. Kiedy uspokoił oddech, czym prędzej skierował się na balkon, gdzie zauważył Freda ubrudzonego... krwią. Przyśpieszył kroku, aby szybko stanąć mu na drodze do Lucille. Kobieta straciła przytomność. To nie był dobry pomysł, żeby ją zmuszać i narażać dla własnych pobudek. A to nimi kierował się mężczyzna. Chciał się pozbyć problemu. Nigdzie nie było mowy o zabiciu wiedźmy. 
Pieprzony egoista. 
— Czego chcesz jeszcze od Lucille? Pomogła ci wystarczająco — oznajmił, nie pozwalając mężczyźnie zbliżyć się do przyjaciółki.
— Chcę jej pomóc — stwierdził, a przebiegły uśmiech pojawił się na jego ustach.
Kiedy Fred wyciągnął rękę w kierunku Minkiego, nie zdołał go dotknąć, bo na balkon wpadł Minhyuk, który wykręcił rękę mężczyzny, wywołując z jego ust krzyk. 
— Nie potrzebujesz dotknąć Lucille, aby wyzdrowiała, widziałem — warknął Minki, przykucając obok jasnowłosej, aby wziąć ją na ręce. Wszedł do mieszkania i skierował się do wyjścia. Muszą iść do tej elfki... nie ufał Fredowi. — Nie dotkniesz jej palcem albo stracisz ręce. Obie. 
— Co mi takie lisy mogą zrobić? — prychnął rozbawiony, gdy Minhyuk go puścił i dogonił brata. 
— Nie kuś losu, bo przekonasz się, czym naprawdę są kitsune. Zenko, czy yako, nie chcesz się przekonać, którymi jesteśmy. 
Fred nic więcej nie powiedział. Zniknął z oczu braci, zostawiając ich samych z nieprzytomną Lucille. Minhyuk został w mieszkaniu, aby wysprzątać krew na balkonie. Pozostałości wiedźmy zniknęły wraz z mężczyzną, więc jeden problem mniej. Minki w tym czasie zszedł na piętro, gdzie mieszkała zaufana elfka. Kiedy zauważyła kitsune wraz z nieprzytomną kobietą, szybko wpuściła ich do mieszkania. Przygotowała łóżko, gdzie Fox położył przyjaciółkę. 
— Zajmiesz się nią, prawda? Pomożesz jej? — spytał, przeczesując kilka kosmyków, które miała Lu na twarzy. 
— Postaram się zrobić tyle, ile mogę — odpowiedziała, kładąc rękę na ramieniu Minkiego. — Tylko musisz mi wszystko opowiedzieć.
Nie mając innego wyjścia, opowiedział kobiecie całą sytuację, która miała miejsce i ciągnęła się za nimi od kilku miesięcy. Wyglądała na zmartwioną, ale odetchnęła z ulgą, gdy usłyszała, że wiedźma zniknęła. Czyli nie tylko oni ją mieli zaszczyt poznać. Jednak teraz musi odejść w niepamięć. Nie potrzebują powtórki z rozrywki. 

*

Dzięki pomocy elfki i mamie Foxów Lucille dość szybko doszła do siebie. Oczywiście, po wszystkim chciała wrócić na uczelnię. Jednak Minki uświadomił ją, że jest już okres świąteczny i nie ma ona żadnych zajęć. 
— Czyli jestem na ciebie skazana? — spytała z zawodem, opuszczając głowę, gdy spacerowali po starówce. 
— Nie do końca — odpowiedział. — Jeszcze jest Minhyuk i cała moja rodzina. Nie będziesz się nudzić. Zawsze możesz wrócić do rodziców. 
— Nie... nie chcę. 
— Nadal nie rozmawiasz z ojcem? — spytał, przerzucając ramię na szyję przyjaciółki, aby przyciągnąć ją do siebie. — Wiesz. To dzięki wujkowi normalnie oddychasz, bo ściągnął z ciebie klątwę. Chyba to dobrze, że uratował córkę swojego brata?
— Niby tak. Tylko wiesz, to mój ojciec. Nieważne — burknęła, starając się odepchnąć od ciała przyjaciela, który celowo jej to utrudniał. — Minki! Puszczaj.
— Nigdy — zacmokał, opierając policzek o głowę przyjaciółki. — Ciesz się, że w końcu nic cię nie śledzi. 
Ciężko westchnęła, odpuszczając dalsze szarpanie. Oparła sama swoją głowę o klatkę przyjaciela. Jednak dalej próbowała coś zdziałać i wbijała palce między żebra Minkiego. Gdyby nie to, że ma młodsze siostry, które go tak męczyły latami, to pewnie zareagowałby, ale był przyzwyczajony. Lu nie miała zamiaru odpuścić i zaczęła coraz szybciej dźgać przyjaciela w żebra. 
— Oh nie, boli, przestań.
— Marny aktor — prychnęła, zadzierając głowę do góry, przez co Minki musiał wyprostować głowę, bo Lu swoimi włosami zaczęła łaskotać go w nos. 
Nie chcąc w kółko spacerować, udali się do pobliskiej kawiarni na coś ciepłego do picia i ciasto. Obecnie mieli sporo czasu, bo Minki miał przerwę w pracy. Wszystkie zlecenia zrealizował, ale szykowały się kolejne. W końcu idealny okres na świąteczne i noworoczne sesje. 
— O, może tobie też zrobimy jakąś sesję, co? — spytał, upijając gorącej herbaty, przez co wysunął język, mając nadzieję, że uda mu się schłodzić go w ten sposób. 
— Po co? — spytała, przechylając głowę na bok.
— A nie wiem, tak po prostu. Mogę poprosić kogoś z pracy, to może nam razem zrobić. Weźmiemy Minhyuka ze sobą. Zawsze to miła pamiątka. Nie sądzisz? — odpowiedział, delikatnie się uśmiechając do przyjaciółki. 
— Pomyślę, dobra? 
Oczywiście dla Minkiego już była to zgoda. Dlatego nie miał zamiaru tematu tak szybko odpuszczać. Będzie musiał wszystko tylko zorganizować tak, żeby Lucille dała mu się wymalować. Nie jakoś mocno, ale delikatnie, aby podkreślić jej urodę. W dodatku: uwielbiał ją malować. Zawsze sprawiało mu to satysfakcję i ogromną frajdę. W końcu dalej brał pojedyncze zlecenia, gdy ktoś ogłaszał się, że szuka kogoś, kto może zrobić ładny makijaż na jakieś imprezy. 
Po wszystkim wrócili do mieszkania Minkiego, który zabrał się za przygotowywanie obiadu. Musiał coś zrobić, bo w innym przypadku będzie miał na głowie Minhyuka, który będzie mu tylko narzekać. Oczywiście Lucille postanowiła pomóc w przygotowaniu. Zapytała, co robią, aby mogła przygotować garnki i przyprawy. Problem w tym, że Fox nie miał szczególnego pomysłu. Zastanowił się chwilę, po czym wzruszył ramionami. 
Jasnowłosa podeszła do lodówki, aby spojrzeć, co mogliby zrobić. Podrapała się po karku i spojrzała na Minkiego. Wena na dania się skończyła. Ostatnio ciągle coś gotowali wspólnie, od prostych dań po jakieś wykwintne. 
— Pizza? — spytał.
— Pizza. 
Uśmiechnęli się do siebie i poszli do salonu, aby wspólnie przejrzeć menu ulubionej pizzerii. Minki wybrał najzwyklejszą i najsmaczniejszą dla niego margaritę. Natomiast Lucille chciała coś innego tym razem i w końcu wybrała, że spersonalizuje sobie. Oczywiście dla Minhyuka była z samym mięsem. Kiedy oczekiwali na pizzę, to w tym czasie dyskutowali na temat wujka kobiety. Od tamtego czasu minęły dwa tygodnie, a on dalej nigdzie się nie pokazał i z nikim nie rozmawiał. Trudno było się z nim skontaktować, a dom był pusty. Może uciekł? Kto wie.
Jak przyjechał dostawca z pizzą, Minki podziękował i zaniósł pudełka do salonu, gdzie już wszyscy siedzieli i czekali na swój obiad. Na stole już leżało kilka sosów i noże do smarowania lub pokrojenia. Kiedy otworzyli już kartony z pizzami, każdy zerknął na pozostałe. Jakie zdziwienie pojawiło się na twarzy bliźniaków. 
— Co to za słodkie gówno? — spytał Minki, patrząc na pizzę przyjaciółki. — Gruszka, gorgonzolą, orzechami i miodem? Lucille? Gorączkę masz? 
— Nie, ale chciałam coś innego zjeść — odpowiedziała, ignorując uwagę przyjaciela.
— No pewnie, bo ja taki słodki nie jestem, że mnie byś nawet przez kij nie tknęła — prychnął, zadzierając głowę do góry. 
— Jedźcie, nie pierdolcie. Smacznego — przerwał im Minhyuk, który od razu zabrał się za rozdzielanie kawałków pizzy od siebie, aby szybciej ją schłodzić. 
Minki i Lucille spojrzeli jeszcze po sobie, prychnęli na siebie wzajemnie, po czym sami zaczęli oddzielać od siebie kawałki pizzy, aby móc ją szybciej zjeść. Oczywiście Minki śmignął jeden kawałek od przyjaciółki, aby sprawdzić ten wynalazek. Nie trzeba było długo czekać, żeby stwierdził, że tego nie da się jeść. Natomiast Lucille, jakby nigdy nic, posmakowała swojego eksperymentu i stwierdziła, że to coś innego, specyficzne, ale jest dobre
Zdecydowanie mieli odmienne gusta. 

Lucille? <3

1724 słowa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz