lipca 03, 2025

Cała trudność w naginaniu reguł polega na właściwej ocenie, jak bardzo można je nagiąć

 


Lucille Baskerville

24 lata | 03.05 | kobieta | hetero | mag 
pochodzi z Madkiwe | doktorantka na Alteirańskmi Uniwersytecie
Magicznym | mieszka w Deiranie 

Moce

Moc Lucille opiera się na 4 głównych żywiołach — wodzie, ogniu, powietrzu i ziemi. Potrafi zapalić świeczkę samą myślą, przewrócić kartkę w książce bez jej dotykania i inne takie, raczej mało niesamowite, rzeczy. Ciągle się w zakresie tej chwalebnej sztuki magicznej szkoli, w końcu po coś została na uczelni po zakończeniu studiów :) Nie jest więc w stanie zrobić w zasadzie nic bardziej przydatnego, niż zamiatanie magią wiatru podłogi (albo zrobienie wielkiej kurzawy w pokoju, tak też się zdarza), rozpalenie ognia w kominku (czasem na dywanie, ale oj tam, oj tam…) czy podlanie kwiatów doniczkowych (to ostatnie idzie jej nadzwyczaj kiepsko, czego świadkami są jej biedne rośliny w mieszkaniu). Natomiast magia ziemi to dla niej zupełna abstrakcja i, poza potrzebnym do zaliczenia studiów egzaminem na AUM, nie korzysta z niej.
Natomiast dyplom końcowy otrzymała tak naprawdę dzięki opanowaniu magii błyskawic, którą od zawsze lubiła i którą posługuje się bardzo sprawnie. Potrafi przywołać i zebrać wyładowania energii na powierzchni swojego ciała i przenieść je gdzie indziej — na jakiś przedmiot czy wystrzelić wiązkę energii w eter (spokojnie, trafia zwykle ^^). Potrafi generować prąd elektryczny i zasilać nim tymczasowo urządzenia (o ile ma z nimi bezpośredni kontakt — plus czasami jeszcze źle idzie jej dostosowywanie natężenia generowanego prądu i zdarza jej się spalić obwody jakiegoś sprzętu). Cały czas rozwija swoje umiejętności i prawdopodobnie ma w sobie potencjał, by móc robić z błyskawicami jeszcze więcej.
Trzeba znać granice swoich możliwości, a Lu zna je bardzo dobrze — rzucanie zaklęć bez ładu i składu zawsze kończy się u niej najpierw krwotokiem z nosa, a gdyby nie przestała korzystać z magii mimo to, kto wie, mogłoby się to skończyć może nawet i jej zejściem śmiertelnym.

I to by było na tyle, jeśli chodzi o płaszczyznę oficjalną… Cille posługuje się od kilku lat magią, która raczej nie zostałaby dobrze przyjęta przez społeczność akademicką. Więc nikomu się tym faktem nie chwali. Sama dziewczyna nie do końca wie, do jakiego rodzaju magii można przypisać to, co robi, natomiast sądząc po kręcącym w nosie wrażeniu przy rzucaniu zaklęcia — ma ono coś wspólnego z czarną magią. Na czym ono jednak polega? Chodzi o zawieranie umowy, która łączy dwie osoby czymś więcej, niż nawet oficjalny papier z podpisami obydwóch stron porozumienia. Niby zwykłe uściśnięcie ręki przypieczętowujące sąsiedzką umowę… A jednak od złączonych dłoni, w górę ramienia różowowłosej, płynie przy tym czarna smuga, szybko znikając pod ubraniem. Wygląda jak tatuaż. Jest widoczna, jakby była integralną częścią skóry, tyle tylko, że… faluje. Znak osiada w jednym miejscu, którego Lu nie może kontrolować (więc tak, może się pojawić na jej twarzy, którą zakryć ciężko — zwykle bierze wtedy chorobowe na AUM albo robi wszystko, żeby jak najszybciej dopełnić swojej części umowy, żeby to zniknęło). Jednak, gdyby się przyjrzeć, widać, że znak stale lekko faluje pod skórą.
Znak zostaje na jej skórze do czasu, aż wypełni swoją część umowy. Gdy to się stanie, gdzie by osoba, dla której Lu wyświadczyła przysługę, nie była, zaklęcie sięgnie po należną za pomoc zapłatę (ustalaną przez obydwie strony w momencie zawierania kontraktu). Nie są to pieniądze ani inne dobra materialne… To magia. Lu w zamian za pomoc może sobie zażyczyć pożyczenia czyjejś magii. Np. chociaż sama nie jest w tej magii biegła, może raz rzucić jakieś potężniejsze zaklęcie z zakresu żywiołu, jakim jest ziemia. Albo, gdy zawiera pakt ze zmiennokształtnym, zaklęcie dziewczyny może skopiować zdolność przemiany w dane zwierzę, np. kojota — co może potem wykorzystać określoną przy zawieraniu umowy ilość razy. O tym, że posiada jakąś niewykorzystaną, dodatkową zdolność z zawartych umów świadczą małe znaki na jej ciele, podobne do falujących linii pojawiających się po zawarciu umowy, jednak przybierają kształt zależny od zyskanej umiejętności (np. schematycznego kojota dla umiejętności przemiany w kojota, czy pszczoły dla umiejętności kontroli rojów pszczół). Jeśli Lu użyje danej zdolności — znak znika (lub powoli blaknie, jeśli umawiała się na jakiś limit, np. pięciokrotnego użycia umiejętności zmiennokształtnego na krótki czas).
Co by się stało, gdyby się z niej nie wywiązała? Ojciec, który przekazał jej wiedzę o tym zaklęciu, wraz z poleceniem kontynuowania rodzinnej “misji”, mówił, że do tej pory raptem raz w historii posiadania przez ród Baskerville wiedzy o tym zaklęciu, ktoś zignorował moc, jaka za nim stoi — a za niewywiązanie się z umowy czekała śmierć. Niestety szczegółów tego wydarzenia nikt nie zna. Za cud można uznać to, że wiedza o zaklęciu w tamtym momencie nie przepadła. Natomiast, jak to bywa z rzeczami, które mają za zadanie wykorzystywać ludzi — lubią wśród ludzi krążyć. I prędzej czy później, nawet zapomniane, zaklęcie pewnie znowu powróciłoby do świata.


Charakter

Lucille od początku daje się poznać jako bardzo uprzejma i uczynna dziewczyna. Chętnie pomaga sąsiadom, którym nie udało się zdobyć licencji na używanie magii, w drobnych sprawach domowych, gdzie para rąk może nie wystarczyć (albo po prostu wygodniej jest skorzystać z nadprzyrodzonych metod) — i nie, niekoniecznie robi to po to, aby dzięki swojej mocy dostać coś w zamian. Na jej twarzy niemal zawsze gości promienny uśmiech. Wielu mówi, że jej optymizm i pozytywna energia są zaraźliwe, a dziewczyna nie daje się zniechęcić wszelkim napotykanym przeciwnościom losu. Jednak co kryje się pod tym płaszczykiem niesłabnącego optymizmu?
Stara się być odpowiedzialna, czasami może za bardzo. Zawsze brakowało jej tego “luzu” i beztroski, charakterystycznych dla młodego pokolenia. Chociaż tego po niej nie widać, ciągle się wszystkim przejmuje. Matka, gdy się spotykają albo do siebie dzwonią, często ją strofuje, że nawet, gdy nic się nie dzieje, Lu potrafi sobie znaleźć powód do zmartwień. 
Nigdy też nie uważa się w głębi serca za wystarczająco dobrą. Żałuje, że los nie obdarzył jej większą mocą. Jej niedoścignionym wzorem w potędze używanej magii zawsze był, i nadal pozostaje, jej ojciec. Ciągle więc ćwiczy, by doskonalić swoje umiejętności.
Fascynują ją ludzie, coraz częściej jednak czuje się nimi zawiedziona. Widziała wielu ludzi w desperacji, wie, do czego są oni zdolni. Oraz jak są małostkowi. Ciekawi ją to i oburza jednocześnie.

Na uczelni Lu nie poświęca wiele czasu na integrację z innymi doktorantami i pracownikami uczelni. Jeśli nie prowadzi akurat zajęć dla studentów, to przesiaduje w uczelnianej bibliotece, wertując książki, z których zbiera dane do prowadzonych przez siebie badań nad niekonwencjonalnym wykorzystaniem magii związanej z żywiołem błyskawicy. W końcu doktorat sam się nie napisze. Traktuje temat bardzo poważnie. Nie przyzna tego, ale chce sobie zdobyciem tytułu udowodnić, że jeśli poświęci wystarczająco dużo pracy, być może kiedyś będzie w stanie doścignąć w kunszcie stosowanej magii swojego ojca. Jest więc może nieco małostkowa ;) Równocześnie nie można jej odmówić zawziętości w dążeniu do celu. 
Dla swoich studentów ma dużo cierpliwości, o ile chcą się uczyć. Nie toleruje lenistwa i pierdzenia w stołek na zajęciach czy w czasie zaordynowanych prac w grupach. Ktoś się nie przykłada do nauki — ma z Lu przekichane, a prowadzony przez nią przedmiot na pewno nie będzie najłatwiejszym do przebrnięcia na studiach. Co innego, gdy ktoś przychodzi na zajęcia i naprawdę chce się czegoś nauczyć — wtedy dziewczyna chętnie pomaga, odpowiada na wszelkie pytania i patrzy przychylnym okiem.

Ma całkiem dobry kontakt z rodzicami, bardzo silne jest w niej poczucie przynależności do rodu. W zasadzie wszystkim, co robi, stara się uszczęśliwić rodziców, swoje poglądy odkładając na bok — bo przecież tak trzeba. W zasadzie nigdy nie rozstaje się ze złotym łańcuszkiem z wisiorkiem, w którym umieszczony jest ich rodowy kamień. Wśród jej krewnych mówi się, że tylko głowa rodu Baskerville może wydobyć z niego pełny potencjał… Ale może to tylko plotki? W każdym razie Cille nigdy nie czuła od wisiorka żadnej nadzwyczajnej energii, a nosi go z sentymentu, odkąd dostała go od ojca, wraz z rodową zdolnością i tytułem głowy rodu, gdy ten uznał, że czas przejść na emeryturę między nami - nieco przedwczesną, zwalając wszystkie problemy na głowę córki, natomiast Lu nigdy nawet tak nie pomyślała; za bardzo ufa w jego nieomylność.
Jeśli chodzi o rzeczoną moc, podejście Lu do niej jest nieco inne, niż poprzednich jej posiadaczy. Wykorzystuje ją, by pomagać innym. Niestety, zaklęcie nie działa przez to na innych zasadach, wciąż więc za przysługę musi poprosić o coś w zamian. Zwykle jest to jednak po prostu jakaś próbka czyjejś mocy, którą pożycza z ciekawości, jak to jest się nią posługiwać. Nie jest z tych, którzy świadomie krzywdziliby innych dla własnych korzyści.


Miejsce zamieszkania

Chociaż robi doktorat na AUM, który uprzednio ukończyła jako jedna z lepiej zapowiadających się absolwentów, nigdy nie zamieszkała w Alteiranie. Zamiast tego pozostaje w Deiranie odkąd wyemigrowała wraz z rodzicami z Madkiwe. Obecnie zajmuje niewielkie mieszkanie na ostatnim piętrze wieżowca dzielnicy oddalonej o zaledwie kilka ulic od Mostu Tysiącletniego, dzięki czemu nie ma aż tak daleko na uczelnię, a jednocześnie… Może bez podejrzeń zajmować się tym, czym zwykła się zajmować po godzinach — wyrabianiem normy zawartych magicznych kontraktów, aby stawać się coraz lepszym magiem. Czy mogłaby w sposób legalny? Mogłaby i to też robi. W sumie głównie to pozwala jej się rozwijać. Ale, jak już ustaliliśmy, Cille jest troszkę, tak ociupinkę, zbyt ufna… I skoro jej powiedziano, że to najlepsza metoda, to to robi
Jej mieszkanie to nowocześnie urządzone lokum, w stonowanej czerni i bieli z elementami surowego drewna oraz odcieniami szarości i pudrowego różu. Sporo w nim roślin, które Cille dostaje od swojej matki, która wiecznie znajduje kolejny “piękny okaz” dla swojej córki. To, czy dany krzaczek w rękach Lu przeżyje, to raczej loteria. Chociaż z biegiem czasu nie zabijanie bogu ducha winnych roślin coraz lepiej jej wychodzi, wciąż gdzieniegdzie można zobaczyć suchawe lub lekko nadgniłe resztki biednego kwiatka, który nie zdołał przeżyć trudnych warunków bytowych pod opieką różowowłosej.


Zainteresowania

    W zabieganym życiu dziewczyny nie bardzo jest czas na cokolwiek innego, poza pracą i pracą po pracy, z międzyczasem poprzeplatanym… a jakże, pracą.
  • W młodości grała na fortepianie, natomiast od dobrych paru lat nie zasiadła do instrumentu. Nigdy nie uważała się za jakąś wyjątkową pianistkę. Niekiedy potrafiła znaleźć w grze zalążek przyjemności, natomiast zwykle robiła to z wewnętrznego przymusu. Po dotarciu do tego miejsca możecie się domyślić, czym spowodowanego — tym razem jednak drugie z jej rodziców na nią naciskało.
  • Lubi piec ciasta, jak mówi, żeby “zresetować głowę”. W sumie są to nie tylko ciasta, ale wszelkiego rodzaju słodkości, które nie tylko wyglądają, ale i smakują zaskakująco dobrze. I jak w swoim życiu wykorzystuje naprawdę sporo magii, do rzeczy, które można by równie dobrze zrobić przy pomocy rąk, tak gdy przychodzi do przygotowywania deserów, woli wszystko zrobić w sposób konwencjonalny (czasami tylko, jak naprawdę brakuje jej rąk, przytrzyma sobie magią termometr w czasie miksowania np. masy z żółtek nad parą).
  • Trudno powiedzieć, czy to hobby, jednak faktycznie, swój wolny czas często poświęca na pisanie czegoś w rodzaju dzienników. Opisuje w nim jednak nie to, co jej się przydarzyło, a co spotkało ludzi, z którymi zawarła danego dnia umowę i jak się w tej sytuacji zachowali. Czy to daje dość materialny dowód na to, że posługuje się nie do końca legalną magią? Tak, jednak… Lucille wszystkie ukończone zeszyty wywozi do rodziców i oddaje pod opiekę ojca, gdzie, dopóki on żyje, nikt ich nie znajdzie. Newralgicznym momentem jest, owszem, czas, gdy leżą u niej, jednak nie pisze w nich wprost o zaklęciu, jedynie opisuje jak ludzcy bywają ludzie, gdy czegoś od kogoś chcą

Relacje

John Baskerville — ojciec Lu. Generalnie mag potężny, jednak przez to, że nigdy nie musiał kryć się z rodową zdolnością pożyczania czyichś zdolności, nie natchnęło go nigdy do zgłębiania innych dziedzin magii. W związku z tym obecnie korzysta z umiejętności przejętych od innych (z uwagi na swój charakter i naturalne zdolności, nie było dla niego problemem zachowania niektórych z nich na stałe, a nie jedynie czasowe wykorzystanie). I nie robi tego publicznie. W ogóle nie bardzo pokazuje się publicznie, udając obłożnie chorego. Mając raptem 50 lat, zamknął się w biblioteczce w ich domu na obrzeżach Deiranu i tam przesiaduje większość czasu, przeglądając zgromadzone latami przez ród Baskerville woluminy. Więc nawet, gdyby Lu zdecydowała się kogoś zabrać do swoich rodziców bardzo mało prawdopodobne, to Johna raczej ten ktoś i tak nie spotka.

Kaya Baskerville — matka Lu. Osoba bardzo ciepła, charakter córka zdecydowanie odziedziczyła po niej. Bardzo zależy jej na kontakcie z córką, często do niej dzwoni, a gdy przy okazji załatwiania jakiś swoich spraw znajdzie się niedaleko mieszkania Cille, zawsze ją odwiedza (często z jakimś nowym krzakiem, który gdyby mógł mówić, na pewno błagałby o litość i zabranie go z tego cmentarzyska jemu podobnych). Z zawodu jest projektantką wnętrz, dzięki czemu generalnie może pracować z domu i zajmować się mężem, który jej zdaniem “całkowicie zgłupiał na starość” :) Gości zawsze przywita bardzo ciepło i ugości przygotowanymi deserami (to od niej Lu nauczyła się piec ciasta i odkrywać w tej sztuce więcej, niż po prostu mieszanie ze sobą składników).

Fred Baskerville — wujek Cille, brat jej ojca. Nie zna go za dobrze, z dzieciństwa pamięta, jak przyjeżdżał do nich robić burdy. Matka dziewczyny zawsze tłumaczyła, że jest rozgoryczony faktem, że to jego młodszy brat dostał przywilej nauki zaklęcia rodowego. Gdy tenże brat mianował na swojego następcę swoją córkę, szala goryczy się przelała i przestał zupełnie się z nimi kontaktować. Kto wie, co planuje…

Sarah Baskerville — babcia Lu, matka jej ojca. Można ją określić jako “przebojową staruszkę”. Obecnie, po śmierci męża, Freda seniora, zwiedza świat. Czasami przysyła swojej ukochanej wnuczce pocztówki.

Od prowadzącej…

Z góry przepraszam, za zawiłość opisu postaci, jeśli doczytałeś/aś do końca, to szacun XD

To moja pierwsza postać po latach, także niedociągnięcia w karcie mogą być, dlatego gdyby coś było niejasne, to śmiało — w razie jakiś wątpliwości można zagadać ;) Lu można sterować, z tym zastrzeżeniem, żeby jednak tę zdolność związaną ze znakami na jej ciele zostawić na początku w spokoju ^^ Ona sobie w kp jest i kiedyś, z biegiem któregoś wątku, Lu może komuś coś więcej o sobie zdradzi. Inne kwestie, jak wspominałam, do dogadania ;)
Natomiast gdyby ktoś był bardziej ciekawy historii rodzinnego zaklęcia Baskervillów — kiedyś pojawi się historia Lucille, w której postaram się temat przybliżyć. Dlaczego to “zaklęcie rodzinne”, o co chodzi z jego przekazywaniem i jakie problemy się wiążą z władaniem nim.
Jeszcze tylko w ramach potwierdzenia, bo opis mocy dziewczyny i tak jest za długi i nie chcę go jeszcze wydłużać — gdy ktoś przekaże zaklęcie następcy, nie może z niego już więcej korzystać, natomiast pozostają z nim znaki, a więc i fragmenty zaklęcia, które pozwalają sięgać po magię otrzymaną w ramach zawierania umowy, gdy jeszcze się to zaklęcie posiadało.
Iiiiii to tyle~

Prowadzący: thatswhyy na disc
Cytat: Patricia Briggs, fragment książki o tytule "Więzy krwi"
Ostatnia aktualizacja: ---

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz