lipca 10, 2025

Od Anaxy do Axela

Na tym etapie, większość dni w życiu Anaxy zlewała się w jedną, bezkształtną masę. Poniedziałek nie różnił się od wtorku, w środę jedynie zamiast na siłownię szedł do kwiaciarni po świeże kwiaty, a w sobotę szedł po przebieżce w parku do pubu zamiast do sklepu na rogu. Tylko ustawione przypomnienia na jego telefonie mogłyby dać mu znać, na którym momencie tygodnia właśnie się zatrzymał gdyby tylko jego umysł był w stanie wykrzesać z siebie resztki energii, co by ten fakt zarejestrować i zachować gdzieś w fałdach mózgu. Miał takie momenty i nie walczył z nimi. Raz na jakiś czas brało go takie otępienie, a humor spadał na łeb na szyję. Leki nie pomagały na nocne koszmary, a codzienność była tylko kolejnym punktem do mechanicznego wykonania, dopóki wszystko nie cofało się do tej tak zwanej normy.
Akurat był w trakcie zakupów. Z koszykiem zawieszonym na przedramieniu, spoglądał na półkę pełną kolorowych opakowań. Uśmiechnięte dzieci informowały go o "braku konserwantów i sztucznych barwników", a inna pani pokazywała kciuk w górę przy produkcie bez cukru, podobno dobrym dla osób, chcących schudnąć bez rezygnowania z przyjemności. Wiedział z doświadczenia, że zazwyczaj była to gówno prawda, zwłaszcza w tym progu cenowym. Więc albo będzie cukier, albo nie będzie przyjemności. Nic pomiędzy. Pokręcił więc nosem na propozycję, wzrokiem uciekając do czekolady nieco dalej na regale. Tak. Sztuczna radość, tego potrzebował.
Po włożeniu do koszyka drugiej tabliczki, zaraz obok warzyw, ulubionej herbaty i kilku napojów energetycznych, od razu sięgnął po paczkę żelków, kiedy to poczuł wibracje w kieszeni spodni. Ale nie tam, gdzie trzymał swój główny telefon. Z zaciekawieniem sięgnął po drugie urządzenie - starsze i obite, ale nadal pokazujące na spękanym ekranie nowe powiadomienie.

Do: @D_A/K/M_3721 w grupie: ZLECENIA

Od: NobodyImportant_D

    "Cel: Zmiennokształtny. Pies. Dorosły, mężczyzna.
              Rodzaj: Usunięcie/Wszystkie środki dozwolone
     Informacje: Polujący na ludzi w dzielnicy Marrow Park. Brak Węży. 
     Niebezpieczny. Prawdopodobnie na gazie.
     Wynagrodzenie: 14 tokenów"

Anaxa aż zagwizdał pod nosem. Czternaście baniek? Za pozbycie się jakiegoś wilkołaka? Mieszkańcy muszą być naprawdę zdesperowani, że zebrali tyle na wynajęcie jakiegoś najemnika z Dark Webu. Ale to nie była jego sprawa skąd tyle wzięli i jak bardzo nie chcą mieć tego sąsiada za swoją ścianą. Nigdy nie pytał o takie rzeczy, jakoś lepiej mu się wtedy spało.
Od razu odpisał wystawiającemu ogłoszenie w prywatnej wiadomości. Nie mógł pozwolić, żeby ktokolwiek odebrał mu tak dobrze płatne zlecenie sprzed nosa.

Do: NobodyImportant_D
Od: Lokis_Cig_V

"biere :* wyslij namiary
z fartem xoxo"

Schował telefon ponownie do kieszeni i aż zrobił mały taniec zwycięstwa w sklepowej alejce. Jakaś staruszka spojrzała na niego z ukosa, więc machnął ręką w jej kierunku, aby pokazać, że wszystko jest okay. Nie wyglądała na przekonaną. Szybciej tylko wzięła do wózka miętusy i wyjechała w kierunku chemii domowej. Anaxa za to dorzucił do mieszanki w koszyku pralinki z wyższej półki, po czym obrócił się na pięcie, aby skierować się na alejkę z alkoholami. Bo takie polowanie będzie trzeba dobrze uczcić.

***

Jakkolwiek mógł narzekać przed laty, treningi w mieście podczas jego pracy w służbach właśnie podczas takich polowań najbardziej się przydawały. Większość miast budowała swoją infrastrukturę monitoringu w ten sam sposób, jak zawsze przeznaczając mniej środków w takich regionach jak Marrow Park. Stąd poruszanie się bocznymi uliczkami było wystarczające, aby ukryć się przed ślepiami kamer. W dodatku, mieszkańców w większości nie było na ulicach. Nic dziwnego, jeśli ogłoszenie w sieci mówiło prawdę. Jakby sam mieszkał gdzieś, gdzie po nocach potwór rozszarpuje ludzi, nie chciałoby mu się wyszczubiać nosa z bezpiecznego wnętrza domu.
Na szczęście był tutaj w celach zarobkowych. I tym lepiej dla niego, bo akurat ta część Marrow Park była jedną z tych, którą było najpierw czuć niż widać. Pewnie ze względu na pominięcie przez miejskie służby porządkowe. Cięcia w budżecie? Kłótnia z mieszkańcami? Ataki? Kto to wiedział. Akurat urząd miejski Deiranu miał w większości mniej reprezentatywne lokalizacje, jakże brzydko mówiąc, w dupie. Dlatego nasunął na nos chustę, licząc, że to trochę da jego zmysłom odpocząć.
A przynajmniej części, bo oczy i uszy już pracowały intensywnie, śledząc każdy ruch, błysk, szelest. Ale i tak nie widział za wiele pośród dachów i murów starych zakładów pracy. Rozejrzał się szybko i już biegł w kierunku jednego z niższych garaży nieopodal. Podciągnął się na jego dach z łatwością, w zwinnej ciszy i z wypracowanym spokojem. Wycenił trasę - najpierw przebiegł w kierunku ceglanego muru, łączącego garaże z terenem ceglarnii. Tam z rozbiegu przeskoczył na dach bliźniaka, odruchowo przepraszając pod nosem tego, którego doprowadził do zawału hałasem (bo mógł przysiąc, że widział w oknie zapalone światło). Zsunął się po pochyłych dachówkach, nim skupił się na metalowej wieży radiowej paręnaście metrów dalej. Jego ciało przeszył dreszcz, a kilka sekund potem już trzymał się ręką lekko pordzewiałej drabiny radiostacji.
— No i gdzie ty jesteś... — mruknął do siebie, wyciągając zza paska lornetkę. Zębami ściągnął osłonki, nim spojrzał na okolicę. Osiedle, stary park zabaw, hałdy piasku... Czekaj. Coś tam było. I to nie jedno co. A dwa cosie. Jedno wielkie, ciemne. Drugie...
— Jebany Falsenheim — warknął do siebie. Jego personalny nemesis, z którym miał jednostronną walkę od kiedy zobaczył, że w rankingu na forum to on zyskał tytuł "najlepszego łowcy roku - broń biała" zamiast Anaxy. A to? To się nie godzi.
Poczuł, jak mrowienie ogarnia jego mięśnie. Jeszcze nie przyzwyczaił się w pełni do kontrolowania swoich mocy, zwłaszcza, że te lubiły działać gorzej pod wpływem emocji, jednak tym razem przeniósł się tam, gdzie chciał. No, może nie do końca, bo zmaterializował się na szczycie koparki nieopodal.
— Co ty tu robisz?! To moje zlecenie! — krzyknął do niego, dobywając swoje dwa bliźniacze sztylety. Chociaż chciałby nimi postraszyć Falsenheima, Anaxa musiał skupić się na warczącej bestii, która otworzyła swoją ociekającą śliną paszczę z głośnym warkotem.

Axel?

942 słowa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz