Tw.: krew, walka.
Po kilku udanych misjach z Vipers został zmuszony do wykorzystania urlopu wypoczynkowego, głównie dlatego, że był wzywany od zlecenia do zlecenia, będąc na nogach nawet po czterdzieści osiem godzin. Momentami wyglądał jak trup, który postanowił opuścić rodzinny grobowiec, żeby złapać lub pozbawić życia jakieś istoty magiczne. Dla niego był to większy zarobek, lecz dla jego składu byłby to cios poniżej pasa, gdyby znowu postanowił przejść na tamten świat. Nie mając żadnego wyjścia, wypisał wniosek i wrócił do domu, a co zrobił po powrocie? Umył się i po prostu poszedł spać. Był wykończony, odczuwał to aż za bardzo, lecz jego konto zaczęło sięgać niebezpiecznego minimum, a przecież opłaty same się nie zrobią.
Przez pierwszy tydzień urlopu skupiał się na odpoczynku i regeneracji, ale że nie potrafił długo usiedzieć w miejscu, często wychodził pobiegać lub trenował na siłowni, bo przecież rzeźba sama się nie utrzyma. Nie spotykał się z ludźmi, w sumie nawet nie znał takich, z którymi mógłby pogadać czy wypić piwo, więc wszystkie czynności wykonywał w samotności. Zadbał także o odpowiednie odżywianie się, skupiając się na pełnowartościowych posiłkach, głównie białka, węglowodany, tłuszcze oraz owoce, oczywiście nie zapominając o witaminach. Ostatecznie w tydzień zrobił ze sobą więcej dobrego, niż przez ostatnie miesiące, przez co jego energia powróciła, natomiast wyglądem zaczął przypominać starego siebie, przez co kobiety znowu zaczęły się za nim rozglądać. Fakt, raz skorzystał z oferty jednej blondwłosej niewiasty, lecz na tym się skończyło, wystarczy na jakiś czas.
Na drugi tydzień miał całkowicie inne plany i choć miał odpoczywać, wiele spraw nie dawało mu spokoju, w tym sprawa związana z jego rodziną. Znowu zaczął przesiadywać godzinami przed ekranem, szukając jakichkolwiek informacji z dnia morderstwa jego żony oraz porwania dzieci. Przeglądał monitoring miasta, który trzymał nagrania w archiwum, oczywiście dostając do tego dostęp poprzez włam, bo przecież nikt normalny nie dałby mu dostępu do takich danych. Wszystkie informacje notował, robił zrzuty ekranu z nagrań, które następnie drukował i wieszał na ścianie swojego biura, zapisując każdy szczegół na odwrocie wydruku. Ostatecznie ów pokój wyglądał jak wyciągnięty z kryminału.
Z jego transu wyrwały go wibracje bezpiecznego telefonu, który głośno brzęczał na biurku obok i choć początkowo chciał go zignorować, ostatecznie chwycił za niego i odebrał połączenie. Oczywiście było to kolejne zlecenie na jakiegoś członka kartelu narkotykowego, który rozdaje dragi dzieciakom. Celem było pozbycie się go i zlokalizowanie jego szefa, nic trudnego. Resztę dnia spędził na szykowaniu się do zlecenia, głównie spakowanie zapasowych ubrań do torby, samemu ubranie się w spodnie cargo, koszulkę, militarne buty, kamizelkę kuloodporną, taktyczną bluzę oraz rękawiczki, wszystko oczywiście w kolorze czerni. Nie mógł zapomnieć o swojej złotej masce, pistolecie Desert oraz nożu typu tanto. Gotowy do działania pojechał na miejsce spotkania ze zleceniodawcą, który przekazał resztę istotnych informacji, jednocześnie pozwalając Eliasowi na pozostawienie pojazdu na jego prywatnym strzeżonym parkingu. Oczywiście mu nie ufał pod tym kątem, lecz nie miał innego wyboru. Przez szofera mężczyzny został zawieziony w miejsce, gdzie ostatnio przebywał diler i tam też go znalazł. Wyciągnięcie od niego informacji odnośnie jego szefa było banalnie proste, a gdy miał już wszystko, pozbył się chłopaczka i pojechał do opuszczonego biurowca, w którym znajdowała się główna baza kartelu. Na szczęście zajmowali tylko piwnicę oraz parter, dzięki czemu mógł tam wejść niezauważony, używając pierwszego pietra. Pozbywał się jednego za drugim, wbijał nóż w nerki jak w masło, czując narastającą satysfakcję oraz jeszcze większą chęć mordu. Migał od jednego do drugiego, niczym wygłodniała bestia, aż trafił do samego szefa, mając krew jego ludzi na rękach.
— Trochę Ci to zajęło.. — mruknął, ciężko przy tym wzdychając. — Zdjęcia z Twoją złotą maską latają po całym czarnym rynku. Niektórzy uważają Cię za nieuchwytnego, a jednak wpadłeś w gówno po same uszy. — dodał, szeroko się uśmiechając.
Cortes poprawił nóż w dłoni i znowu mignął, lecz gdy chciał zadać cios, wnet został odrzucony, wpadając na betonową ścianę pomieszczenia. Przez sekundę go to zaskoczyło, lecz szybko zdał sobie sprawę, z kim ma do czynienia i nie czekając na zbawienie, kontynuował atak wręcz, wspomagając się swoimi zdolnościami. Szło mu całkiem dobrze, gdy brał cel z zaskoczenia i nie myślał o swoich ruchach, lecz przez wysokie stężenie adrenaliny nie zdawał sobie sprawy ze swojego stanu, który coraz szybciej się pogarszał. Nie zauważył nawet, kiedy cel wyciągnął broń, przez co jego reakcja uniku była opóźniona, co skutkowało raną postrzałową prawego uda, boku oraz prawego ramienia. Nie czuł bólu, osłabienia czy zmęczenia, był wściekły, smoła wokół niego zaczęła bulgotać, momentami unosząc się ponad podłoże. Ostatecznie wytworzył ostrze, które przebiło się przez cel - od krocza, po samą głowę. Cel zneutralizowany. Nim wyszedł z budynku, zebrał dowody dla zleceniodawcy oraz policji, po czym puścił wszystko z dymem. Dopiero teraz zaczął odczuwać osłabienie, gdy krew ciurkiem leciała z jego ran postrzałowych oraz ciętych. Pomimo tego, skupił się na swojej kryjówce i mignął, pojawiając się kilka metrów od miejsca akcji. Przeklął pod nosem i ponowił próbę przemieszczenia się, lecz zamiast pojawić się w konkretnym miejscu, wylądował w lesie, do tego trafił na oberwanie chmury. Westchnął głęboko i raz jeszcze się przeniósł, oczywiście trafiając w przydomowy płot, od którego się odbił i upadł na mokrą ziemię. Nie miał już siły, był przemoczony nie tylko deszczem, ale też własną krwią i choć Vantar próbował zatamować krwawienie, tworząc smoliste sieci, bez energii Eliasa, zdolność słabła z sekundy na sekundę. Czuł, jak krew powoli spływa z jego nozdrzy oraz kącika usta, powieki robiły się coraz cięższe, zaś mięśnie nie miały już siły na żaden ruch. Wnet poczuł, jak ktoś obraca go na plecy i choć próbował wyostrzyć swój wzrok, żeby jakkolwiek zareagować, widział tylko zamazaną postać, zaś głos osoby był mocno zniekształcony i niezrozumiały. Jedyna, co mógł uczynić, to zdjąć złotą maskę, która reaguje tylko na jego dłoń, po czym zdematerializował ją, oddając się w ręce osoby, która go znalazła.
Violet?
949 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz