Minki siedział na podłodze w swojej lisiej formie, obserwując dokładnie każdy ruch Lucille podczas przygotowywania kolejnego ciasta. Przeklinała, wyzywała, a na koniec tego wszystkiego zbiła jej się ulubiona miska. Lis przymrużył oczy i ziewnął, będąc całkowicie przyzwyczajonym, że w ostatnim tygodniu cały czas coś kobiecie ucieka z rąk. Popatrzył na nią znużony, ale gdzieś na tym lisim pysku widać było przebłysk uśmieszku.
— Widzę, jak się szczerzysz — fuknęła, pstrykając Minkiego w czoło, przez co odwrócił niezadowolony głowę.
— Ale nic nie powiedziałem!
— Pewnie chciałeś!
— Chciałem, ale się powstrzymałem! Widzisz, jaki wspaniały ze mnie przyjaciel?!
Popatrzyli po sobie, ostatecznie prychając na własne teksty. Lu niemalże od razu zaczęła zbierać szkło z podłogi, nie magią, nie szufelką a gołymi dłońmi. Minki wrócił do swojej ludzkiej postaci. Złapał Lucille w biodrach, podniósł do góry, ignorując jej pisk i uderzenia pięścią w łopatkę, a następnie usadził na blacie. Następnie wyciągnął z jej dłoni szkło i wyrzucił do śmieci, gromiąc przyjaciółkę spojrzeniem, które jasno mówiło, że nie powinna tak robić. Nic nie odpowiedziała, skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i zadarła głowę do góry, prychając na przyjaciela.
Fox zabrał się za sprzątanie, jak już znalazł szufelkę i zmiotkę, aby wszystko wyrzucić do kosza na śmieci. W międzyczasie Lucille go przypadkiem kopała, a kiedy tylko schylił się, aby wyrzucić szkło, zarzuciła swoje nogi na jego plecy, traktując Minkiego niczym podnóżek.
— Bardzo chcesz chyba dzisiaj zginąć, co? — spytał, odkładając przedmioty na miejsce i wyprostował się, przez co kobieta musiała zabrać swoje nogi.
— Nie wiem, o co ci chodzi — odpowiedziała, wzruszając przy tym bezradnie ramionami.
Minki wziął głęboki wdech, a następnie wypuścił powoli powietrze, starając się nie powiedzieć o trzy słowa za dużo. W kuchni był chaos, wszędzie coś leżało, mąka rozsypana na blacie, to jakaś konfitura, której Lucille nie mogła otworzyć, miska z ciastem... pewnie coś jeszcze, ale przestał się rozglądać. Pstryknął przyjaciółkę w czoło.
— Skończ to i idziemy na jarmark.
— Nie ma opcji. Nie wychodzę dzisiaj — odpowiedziała, zsuwając się z blatu. Otrzepała tyłek z mąki, a następnie zabrała się za dalsze przygotowywania do świąt.
— No gorzej niż z dzieckiem.
Kobieta uśmiechnęła się jedynie do przyjaciela, a następnie wysypała ponownie mąkę na blat, przetarła dłonią po niej, po czym odwróciła się do przyjaciela i ułożyła dłonie na jego twarzy, ściskając policzki Foxa, robiąc z jego ust rybkę. Wyglądała na zadowoloną z siebie, nawet nie przejęła się tym, że zniszczyła makijaż Minkiego. Podeszła do zlewu, jakby nigdy nic i umyła dokładnie ręce, a potem wytarła je w ręcznik papierowy i zajęła się dalszym przygotowywaniem.
— Grzeczny lisek, teraz patrz i ucz się, bo ja wiecznie żyć nie będę. Musisz się nauczyć sam robić swoje ulubione ciasto — oznajmiła, a Minki zbliżył się na tyle, że oparł swoją głowę o ramię przyjaciółki i podparł się rękami o blat, aby nie przygnieść kobiety. Kątem oka zerknął na Lu, która ciężko westchnęła. — Nie musiałeś aż tak bardzo się przybliżać, ale niech ci będzie. Tylko dlatego, że robię ciasto dla ciebie.
*
Lucille przesiedziała w kuchni jeszcze dobrą godzinę, ale wszystko zrobiła. Pozostało tylko poczekać, aż ciasto się upiecze i mogą wychodzić. To kolejna godzina nic nierobienia. W międzyczasie przyszedł Minhyuk, który, pierwsze co, to poszedł do lodówki i wyjął ciastka, które zrobiła Lu kilka dni temu i czekały na swój wielki debiut. Oberwało mu się za to po głowie, ale nie powstrzymało od zabrania całego słoika, z którym uciekł do salonu.
Kobieta nie miała zamiaru odpuścić, dlatego pobiegła za mężczyzną, próbując odebrać mu słodkości, którymi ten wymachiwał nad głową.
Minki w tym czasie zabrał się za sprzątanie w kuchni, aby doprowadzić pomieszczenie do względnego porządku.
— Oddaj to Minhyuuuuuuuuk! — Lucille była zdesperowana, aby odzyskać ciastka. Minki wcale jej się nie dziwił, ale również rozumiał brata, bo były przepyszne. Sam z trudem powstrzymywał się przed ich wykradaniem.
— Nie! Moje! Znalezione niekradzione!
— To było w mojej lodówce! — burknęła, uderzając nogą o podłogę, chcąc w ten sposób podkreślić, że to jej ciastka.
— Udowodnij!
Lucille załamana schowała twarz w dłoniach, mając dość sięgania po ciastka, które wciąż znajdywały się poza jej zasięgiem. Zaszlochała, co zdezorientowało Hyuka. Minki nic nie mówił, jedynie kątem oka obserwował, co się działo za jego plecami. Na twarzy brata pojawiło się zwątpienie. Zrobiło mu się głupio, a kiedy położył rękę na plecach Lucille, kobieta szybko wykorzystała moment i wyrwała słoik z ciastkami, uciekając do kuchni, aby schować się za Minkim.
— Ty... ty oszukistko ty! — krzyknął Minhyuk, wskazując palcem na jasnowłosą, która wytykała mu język. — Minki! Pomóż mi!
— Ja się z wami nie bawię, nie moja sprawa. Sami to załatwiajcie — odpowiedział, myjąc miskę po cieście.
Jasnowłosa szybko czmychnęła, korzystając z nieuwagi młodszego bliźniaka i postanowiła zabarykadować się w łazience. Hyuk nie zamierzał odpuszczać, więc ruszył za nią, próbując dostać się do środka. Aż w końcu przy usiłowaniu otworzenia drzwi po mieszkaniu rozszedł się huk, przez co Minki wyjrzał z kuchni, wycierając ręce w ręcznik. Spojrzał na Minhyuka, który trzymał drzwi i Lucille, która trzymała ciastka przy piersi, patrzyła zdezorientowana na Hyuka, a następnie na Minkiego.
Wypuścił ciężko powietrze, gromiąc dwójkę wzrokiem. Chciał iść na jarmark, a nie do sklepu z drzwiami, bo Minhyuk wyrwał je wraz z ościeżnicą.
— Jesteście wspaniali — powiedział ze słyszalnym sarkazmem w głosie.
Patrzył na nich z niedowierzeniem wymalowanym na twarzy. On chciał tylko pójść na jarmark. Chciał tylko skorzystać ze świątecznego klimatu i spędzić czas z przyjaciółką. Teraz też go spędzi, ale w sklepie, szukając takich samych drzwi albo podobnych. Obecnie te, które trzymał Hyuk, nadawały się jedynie do śmieci.
Nie spodziewał się, że coś takiego może się wydarzyć. A zaczęło się tylko od ciastek, które jego młodszy brat ukradł. Jak widać: słodycze potrafią doprowadzić do tak absurdalnej sytuacji. Teraz jeszcze muszą dokupić jakąś zasłonę i zrobić prowizoryczne wejście, aby kobieta nie marudziła, że Minki ją podgląda. Nawet jak raz wszedł do łazienki po swoje rzeczy z zasłoniętymi oczami, to później i tak oberwał od Lucille po głowie. Patrząc też na to, ile czasu spędzają ze sobą, to lepiej zrobić prowizoryczne drzwi do czasu, aż nie będą zamontowane nowe.
— Za jakie grzechy ja muszę z wami wytrzymywać — mruknął pod nosem, rzucając ręcznik za siebie, a następnie podszedł do brata i zabrał mu drzwi, które odłożył na bok, opierając o ścianę obok wejścia do sypialni Lu. — Ubierać się, ale już, dzieci.
— Tak, tato — odpowiedzieli w tym samym czasie.
Gorzej niż z dziećmi.
1043 słowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz