Udał się do kuchni, postanawiając zostawić całe towarzystwo w spokoju. Minhyuk pilnował wujka Lucille, a Minki w tym czasie zajął się przygotowywaniem herbaty dla siebie. Nie uśmiechało mu się stać i przyglądać temu wszystkiemu bez gorącego napoju. Był już zmęczony wszystkim, co się działo wokół niego. Potrzebował chwilowego spokoju, pewnego rodzaju wakacji od życia. Jednak o czymś takim mógł jedynie pomarzyć. Patrzył na czajnik, czekając, aż woda się zagotuje, jednocześnie zastanawiał się, jak teraz będą musieli zamknąć sprawę wiedźmy. Chcąc nie chcąc, była silna, a to stanowiło ogromny problem, gdy Minki musiał jednocześnie mieć na uwadze Lucille. Minhyukowi nie pozwoli rzucić się ot tak na wiedźmę, bo wiedział, że może stać mu się krzywda. Jednocześnie miał na uwadze to, że jego brat nie ma tak rozwiniętych umiejętności. Skupiony zawsze jest na użyciu siły, więc... ale może to pewnego rodzaju zaleta? Może dzięki temu przykują jej uwagę i będą w stanie rzucić na nią klątwę. Nie, do tego potrzeba osoby, która się na nich zna i używa na pstryknięcie palców.
Kiedy woda się zagotowała, Minki zwrócił uwagę, że w domu panowała praktycznie cisza. Było słychać jedynie cichy głos Lucille, dlatego zdecydował się sprawdzić, co się dzieje. Dopiero wtedy zauważył, że wszyscy są w bezruchu oprócz Lu i jej wujka. Nie był z tego powodu zadowolony, wręcz przeciwnie; czuł narastającą frustrację, która od tygodni się w nim wzbierała ze względu na bezradność. Nie potrafił pomóc przyjaciółce, musiał sięgnąć po pomocną dłoń kogoś, kogo nie obdarzył nawet gramem szacunku i ze wzajemnością.
Przysłuchiwał się rozmowie, ale najbardziej zdziwiło go to, że mężczyzna prosił o pomoc Lucille. Kiedy ona nie potrafiła zabić nawet pająka, który bardziej bał się jej, niż ona jego. A teraz miałaby pomóc zabić wiedźmę, która rzuciła na nią klątwę? To wszystko było dla niego absurdalne. Tak samo, jeśli chodziło o moc, której nie rozumiał, niezbyt wiedział, o czym oni rozmawiali, dlatego potrzebował dokładnych wyjaśnień. Musiał wiedzieć, na czym stoi, nim zdecyduje, czy pozwoli Lu wplątać się w nowe tarapaty.
*
Dokładnie wysłuchał tego, co miała mu do powiedzenia Lucille. Zaklęcie było bardziej skomplikowane, niż się spodziewał. Był zdziwiony, zmieszany, ale najbardziej zawiedziony. Nie potrafił zrozumieć, dlaczego ona mu nie chciała tego powiedzieć wcześniej. Może nie miał do czynienia z takim zaklęciem, albo raczej z czymś podobnym... ale to nie zmieniało faktu, że nie rozumiał, dlaczego robiła z tego tak ogromną tajemnicę. Bała się, że będzie rozpowiadać dalej? Czy może nie chciała go wplątywać w żadne problemy? Choć sama jej znajomość do tego doprowadziła, ale! Znajomość, a nie zaklęcie. To ogromna różnica w oczach Minkiego.
Czuł się skonsternowany, a jednocześnie było mu przykro.
Dlatego nie odzywał się, siedział w ciszy i zastanawiał się dalej: dlaczego? Kiedy Lucille wstała z kanapy i poszła się ubrać do wyjścia. Ciężko westchnął i wstał w końcu z zajmowanego miejsca. Poszedł za kobietą, zabrał jej płaszcz i odwiesił na miejsce, ignorując, że zacisnęła palce na rękawie.
— Skąd możesz wiedzieć, co ja niby chcę, co? — spytał, zamykając Lu w szczelnym uścisku, siłą przytrzymując jej głowę przy swojej klatce piersiowej. — Nie rozumiem, dlaczego wcześniej miałaś problem, żeby mi wszystko powiedzieć? Dopiero teraz, gdy sprawy się skomplikowały, gdy prawie umierałaś, bo nie mogłaś oddychać. Dlaczego tak późno?
— Po prostu...
— Cicho bądź — przerwał jej, nim zdołała coś więcej odpowiedzieć. Sama niepewnie objęła Minkiego w pasie, wtulając twarz w jego klatkę. — Jesteś jeszcze większym dzieckiem niż Minhyuk. Tak samo trzeba cię ciągnąć za język albo postawić pod ścianą, bo nic sama z siebie nie powiesz. Nigdy tego nie zrozumiem i chyba nie chcę na razie rozumieć. Aha, no i nigdzie nie idziesz. Musisz zostać jeszcze na kilka dni. Nie ma nowych amuletów, to raz, a dwa, to nie wiemy, czy wiedźma dalej gdzieś się nie kręci przy twoim domu. Nie będę ryzykować. No i trzecia sprawa, że nie wiem, czy to, co twój wujek zrobił, jest chwilowe, czy jednak na stałe. Nie ufam mu, więc muszę mieć pewność, że już jest dobrze.
Stali tak przytuleni przez dobre kilka minut, ostatecznie Minki musiał ściągnąć koszulkę, bo Lucille wytarła w nią zapłakaną twarz. Nawet nie wiedział, w której sekundzie to się wydarzyło, ale nic nie powiedział. Poczochrał jej włosy i poszedł do kuchni, aby sprawdzić, czy woda w czajniku się ostudziła. Chciał im zrobić herbaty na wieczór.
Wrócił do salonu z dwoma kubkami, tym razem znacznie mniej posłodził herbatę kobiety, bo ostatnio narzekała, że dostawała za dużo miodu. A on to robił, tylko aby jej poprawić piekący ból gardła! Zgromił ją spojrzeniem, jak zauważył, że znowu zrobiła tę minę, która zdradzała, że znowu jest za słodko.
— Mogłaś sama zrobić — prychnął, zakładając na siebie bluzę, którą przyniosła mu jasnowłosa, gdy ten przygotowywał im herbaty. — Niewdzięcznik z ciebie, wiesz? Ja tu się staram, a ty się tak odpłacasz! Paranoja.
— Nic nie powiedziałam!
— Twoja mina mówi więcej, powinnaś nad tym popracować, bo masz dosłownie napisy na twarzy.
Zadarł głowę do góry, prychając pod nosem niezadowolony. Nic więcej już nie powiedział, a skupił się na piciu herbaty. Była w sam raz, nie za słodka, nie za gorzka. Nie rozumiał, co jej przeszkadzało w tym smaku.
*
Lucille spędziła u Minkiego jeszcze trzy dni. W międzyczasie dojeżdżała na uczelnie, pisała swoją pracę, a jednocześnie przygotowywała się na powrót do swojego mieszkania. Minhyuk przywiózł nowe, silniejsze amulety. Wujek Lu ciągle wypisywał, czy już się zdecydowała i kiedy mogą zaczynać wszystko. Minki patrzył na to z widocznym niezadowoleniem, ale nic nie powiedział, jedynie machnął ręką. Niczego nie będzie jej zabraniać, bo i tak skończy się tak, jak zawsze, czyli nie posłucha się go. Miał jedynie asystować i mieć oko na jasnowłosą, aby nic jej się nie stało.
— Wszystko masz? — spytał, gdy wchodzili do jej mieszkania.
— Tak, na pewno — odpowiedziała, zamykając drzwi za Minkim, który niósł torby z zakupami.
— No oby, bo ja nie będę wracać do sklepu po twoje jakieś gówna, które mogłaś zostawić na ladzie — burknął, odstawiając wszystko na blat kuchenny. — Litości, ile można kupować pierdół.
— To nie są pierdoły! To podstawy!
— Lukier nie jest żadną podstawą ani masa kajmakowa, ani tiramisu, ani- — nie zdołał dokończyć, bo kobieta zasłoniła mu usta dłonią.
— Przymknij się już.
Minki przewrócił oczami i ściągnął dłoń kobiety ze swoich ust. Prychnął niezadowolony i zaczął wszystko rozpakowywać. Nie mógł zostać tutaj na noc, żeby przypilnować kobiety. Dlatego miał zamiar siedzieć tak długo, jak będzie to tylko możliwe. Po rozpakowaniu zakupów przeszedł się po mieszkaniu, sprawdzając każdy zakamarek, a jednocześnie dokładnie oglądał wszystkie amulety. Musiał mieć pewność, że żaden z nich nie jest uszkodzony. Brał odpowiedzialność za Lucille. Może i ona o tym nie wiedziała, ale Fox dostał takie zadanie od jej matki, której nie mógł odmówić. Sama nie mogła obecnie pilnować córki, więc to w rękach Minkiego pozostało upewnić się, że Lu nie wywinie żadnego numeru.
— Masz konsolę do gier?
— Nie — odpowiedziała, układając wszystkie produkty, które kupiła, jednocześnie sprawdzając ich daty ważności po raz kolejny.
— Nuuuuuuda. Mogłabyś mieć, to byśmy mogli w coś pograć!
— Jak ci się nudzi, to wracaj do domu — westchnęła, spoglądając na Minkiego z widocznym znużeniem.
— Nie. Kupimy ci konsole i po problemie — stwierdził, wyciągając telefon z kieszeni spodni, aby odpalić przeglądarkę.
— Nie potrzebuję jej.
— Ale ja tak.
— Ale to moje mieszkanie.
— Nasze mieszkanie — poprawił ją Minki, szeroko się uśmiechając. — O! Promocja! W sam raz!
— Minki... nie zamawiaj nic.
— Za późno — wytknął jej język z widocznym zadowoleniem na twarzy. — Będziemy mieli co robić, jak znowu tu wpadnę. Nie będzie nudy! Jakieś gry przywiozę z domu. Będzie fajnie.
— Chyba dla ciebie.
— Jak nie umiesz grać, to cię nauczę. W czym problem?
— Nie powiedziałam, że nie umiem grać! — odpowiedziała, piorunując kitsune spojrzeniem.
— A ja śmiem twierdzić, że nie potrafisz i dlatego nie chcesz konsoli — przyznał, zakładając ręce za głowę i opadł na kanapę. — No nic! Zamówione, będziemy mieli, co robić! Minhyuk też cię nauczy grać. Spokojnie!
— Litości, dlaczego ja cię zaprosiłam... a w sumie, nie, nie zaprosiłam cię.
— Zaprosiłaś. Sama poprosiłaś mnie o pomoc — zauważył, spoglądając na jasnowłosą z rozbawieniem. — Lubię cię, a jeszcze bardziej lubię cię denerwować.
— Wredny lis!
— Twój ulubiony wredny lis! — odkrzyknął, unikając pustej butelki, którą wycelowała w niego Lucille.
Lucille? c:
1327 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz