5 października 2025

Od Azury - Szepty przeszłości II

Okazał się mężczyzną przepełnionym emocjami. Wszystko, co czuł, przeżywał kilkukrotnie bardziej, niż inni. Potrafił to także perfekcyjnie przekazać, zainteresować innych, poruszyć struny ich dusz swoją muzyką. Jego umiejętności gry na gitarze, jego głos... Całym sobą krzyczał, jak pełno jest w nim tego wszystkiego, co sprawia, że jesteśmy ludźmi. Każdym szarpnięciem strun, wyśpiewanym słowem, celebrował te nieskończone pokłady bólu i piękna, kryjące się w oddychaniu.
Nie spotkałam nigdy wcześniej człowieka, który doprowadziłby mnie swoją sztuką do płaczu.
Podszedł do mnie po występie tamtego dnia. Zanim zebrali sprzęt, zdążyłam już osuszyć oczy, nie sądzę, by było po mnie widać, co jeszcze przed chwilą przez niego przeżywałam. Jednak on mimo to, zdaje się, doskonale wiedział. Uśmiechnął się do mnie, w tym swoim rozbrajająco pięknym stylu. Ledwo się znaliśmy, on jednak bezpardonowo postanowił potargać mi włosy, śmiejąc się z mojej miny. Zapytał, czy warto było zostać.
Wdał się potem w zażartą dyskusję z ludźmi, z którymi przyszłam. Nie wiem, jak długo rozmawiali, podczas gdy ja wgapiałam się tylko w jego profil, zastanawiając się, co jest w tym człowieku takiego, że w jednej chwili jego nadmierna bliskość zdawała się zupełnie mi nie przeszkadzać. Jego ton, gestykulacja... Wszystko składało się na obraz mężczyzny, jakiego nigdy wcześniej nie spotkałam.
Pojawiłam się potem na kilku kolejnych jego koncertach, za każdym razem tak samo oczarowana tym, co robił z muzyką. Przez niego zapragnęłam ponownie sama tego spróbować, choć w głębi duszy wiedziałam, że nie będę potrafiła wyrazić siebie tak dogłębnie jak on... Nie sądziłam, by ktokolwiek potrafił — tak się otworzyć, przekazać tak wiele tworzoną przez siebie muzyką. Dotrzeć do tak wielu obcych sobie ludzi.
Zrozumiałam, że to właśnie nazywają sztuką, która leczy dusze.
Na któryś już z kolei ich występ zabrałam ze sobą aparat. Nie był to jeszcze tak drogi sprzęt jak ten, którym dysponowałam obecnie. Dopiero zaczynałam zapoznawanie się z fotografią, również technologia nie była jeszcze wtedy tak zaawansowana, jak teraz. Zrobiłam im kilka zdjęć w czasie występu, co Kilian oczywiście zauważył. Zdaje się, że od naszego pierwszego spotkania zawsze wiedział o wszystkim, co było ze mną związane. Podszedł do mnie później, poprosił o odbitki. Zapisał swój adres na przypadkowej, leżącej obok serwetce, którą następnie wsunął do tylnej kieszeni moich spodni. Stałam tam jak skamieniała, ściskając w dłoniach aparat. Pragnęłam zatrzymać go przy sobie jeszcze choć chwilę dłużej, jednak on już się odwrócił, machając mi entuzjastycznie na do widzenia.
Chciałam go zawołać, jednak z moich ust nie wydobył się żaden dźwięk.
Kilka dni później, gdy pojawiłam się pod drzwiami jego mieszkania, pokazując wykonane odbitki, z niekrytym zachwytem wymalowanym na twarzy poprosił, żebym zrobiła jego zespołowi kilka pozowanych zdjęć, żeby mogli wykorzystać je do promocji swojego zespołu. Już wtedy nie potrafiłam mu odmówić, czego by nie zażądał.

CDN~
448 słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz