30 listopada 2025

Od Quinlan — Królestwo za czekoladę!

Dzień Quin był wyjątkowo spokojny. Siedziała w swoim niewielkim, prywatnym studiu, szkicując projekty tatuaży. Tym razem nie robiła ich na zlecenie konkretnego klienta. Ot, takie luźne prace. A nuż jak ktoś je zobaczy, to będzie chciał je sobie zrobić. Była zdania, że zawsze warto mieć kilka dodatkowych projektów na zapas. Na dźwięk dzwonka wiszącego nad drzwiami, podniosła głowę i spojrzała w stronę wejścia. Uśmiechnęła się delikatnie na widok przyjaciółki.

Od Quinlan — Pierdolona lawenda

W dość sporym laboratorium Selene ubrana w biały kaftan i okulary ochronne, ostrożnie przygotowywała nowy projekt. Z jak największą precyzją przelewała płyny, na koniec wlewając to wszystko do kolby stożkowej. Nie było tu mowy o możliwości popełnienia żadnego błędu. Każda, nawet najmniejsza, pomyłka mogła skończyć się zaprzepaszczeniem wielu godzin ciężkiej pracy, a w najgorszym wypadku wybuchem. 

Od Luci — Pakt z menelami

 tw! substancje psychoaktywne (w formie humoru)

    Myślałem, że czasy, kiedy mogłem trafić do kogoś na dywanik się skończyły. A właśnie siedziałem w gabinecie mojego szefa widząc jak ten czymś się stresuje. Co chwila przeczesywał swoje włosy a na jego skroni pojawiła się strużka potu. Żona mu nie daje? Jakoś nie chciałem mieszać się w ich sprawy. Po akcji z laurką z podpisem ,,kochamy cię kurwa mamo'' od ich córek, kobieta nie chce słyszeć mojego imienia w domu.

Od Waltera cd. Aliny

Gdy odrzucił już dwa budziki, jego telefon rozbrzmiał po raz trzeci, dając mu jasny sygnał, że zdecydowanie czas już wstawać. Cicho westchnął i podniósł się do siadu, zrzucając z siebie ciepłą kołdrę, przetarł dłońmi zaspaną twarz, odruchowo przeczesując swoje włosy do tyłu.
— Rozumiem, że każda żywa istota lubi spać, ale żeby wstawać dopiero przy trzecim budziku? — odezwał się nagle kot, który siedział naprzeciw mężczyzny, spokojnie wymachując swym długim czarnym ogonem. — Kiedyś faktycznie zaśpisz do pracy. — dodał, powoli zeskakując z łóżka.

29 listopada 2025

Od Ruby cd. Apolonie

"Na początku umysł stworzył myśl i pamięć. Pamięć zaś była bezładem i pustkowiem: ciemność była nad powierzchnią bezmiaru czasu, a Duch Potępienia unosił się nad czasem.
Wtedy umysł rzekł: «Niechaj się stanie światłość!» I stała się światłość. Umysł widząc, że światłość jest dobra, oddzielił ją od ciemności. I nazwał umysł światłość prawdą, a ciemność nazwał kłamstwem.
I tak upłynął etap rozpoznania - pierwsze poznanie dobra i zła."

28 listopada 2025

Od Cahira cd. Akiry

Rozwalony na fotelu, marzył już tylko, żeby ten dzień się skończył. Co tu się, myślał z ponurą miną, marszcząc brwi, opierając skroń na pięści, do kurwy nędzy wyprawia? Kiedy to się stało? Jak do tego wszystkiego doszło?

Od Sahiba — Wcale-się-nie-rozpraszam

— Stykam się ostatnio z ciekawą anomalią rozwojową — zaczął Aleister, stając przed lustrem. Narzucił wyjściową koszulę na ramiona, wyprostował plecy, spojrzał na Sahiba w odbiciu, nie patrząc na dłonie, zaczął zapinać guziki od dołu. — Dochodzi do niej u kilku gatunków zwierząt mieszkających w wymiarze, jaki ostatnio odwiedziłem.

27 listopada 2025

Od Yassina cd. Luthera

Postaram się poprawić? Co to za niezobowiązująca deklaracja? Phi. 
— Zgoda. — Podał Lutherowi mały palec, ale nie od razu, po chwili namysłu i z lekkim zawahaniem. Gdy przybili umowę, dodał, zmrużywszy powieki ostrzegawczo. — Ale pamiętaj, mam cię na oku.
— Masz mnie na oku? — Luther poruszył brwiami, zupełnie odwrócił kontekst i znaczenie słów Yassina. 
— Co... Nie, zaraz, nie tak! Nie przekręcaj!
Luther przymknął powieki, uśmiechnął się pod nosem niewinnie, rozłożył ręce bezradnie.
— Ale przecież dokładnie to powiedziałeś.
Yassin złapał się pod boki, spojrzał wymownie, patrzył tak chwilę. Słuchaj no, ty mały...

Od Anaxy cd. Axela

Sylwetki przesuwały się w półmroku, na sposób nieco pokraczny, jakby w świetle stroboskopów. Spowolnione, ale wciąż - widoczne, jednak nie na tyle, by określić czy miał przed sobą twarz Axela. Zacisnął więc usta w wąską kreskę, oparł się nieco na tylnej nodze jakby miał zaraz powstrzymać nadchodzącą falę. Obrócił w dłoniach sztylet - nawet nie pomyślał o tym jak szybko się znalazł pomiędzy jego palcami.

Od Violet cd. Eliasa

Tw: przemoc, gore

Ostatni raz, stojąc przed lustrem w łazience, poprawiłam grzywkę, upewniając się, że zasłania dość pokaźną, acz cienką szramę na moim czole. Jakby jakiś zirytowany kot postanowił przejechać mi pazurem przez twarz. Mimo, że minęły dwa dni, wciąż była żywoczerwona, jakby dopiero co powstała. Do tego próby jej usunięcia z mojej iluzji, przykrycia jakąś kolejną, wciąż spełzały na niczym. Irytowała mnie.
Tym bardziej, że nie miałam bladego pojęcia, jak powstała.

Od Aliny do Waltera

Czasami jedno spotkanie, jedno wydarzenie sprawia, że cały dotychczas znany świat drży w posadach”.

sygn. akt III Nsm 456/10

Szczegółowe badania porównawcze: materiał tkankowy A (próbka ante mortem) oraz włókna B pobrane z lokalizacji GWZ.38.4.34, wykazują kompletną niezgodność genetyczną oraz niezgodność klasyfikacji gatunkowej. Badania wykazały ponadto, że stopień degradacji biologicznej próbek A jest wyższy niż oczekiwany dla żywego organizmu, co pozwala zaklasyfikować przypadek ten jako anomalia...

________________________________________________

25 listopada 2025

Od Luci — Nie ten striptizer

 tw! przemoc, seks

    Klub jak co wieczór zgromadził pełno ludzi, od ważnych polityków, biznesmenów czy innych typów w garniturach, po znajomych Marco. Nikogo tutaj nie obchodziło to, że klub jest nielegalny czy to, że serwuje walki bez żadnych ustalonych reguł. Im więcej krwi tym bardziej ciekawy seans dla odbiorców. Tak długo, jak Marco będzie miał chronione plecy, to miejsce będzie istniało i nikt z tym nic nie zrobi. A ja dalej utrzymam swoje miejsce pracy i dość spory zarobek. Chyba że wcześniej jakiś osiłek na tyle mi wpierdoli, że nie będę w stanie dłużej tego robić. Na razie się na to nie zapowiadało. I bardzo dobrze. Robiłem tutaj naprawdę bardzo dobrą robotę. Po kilku minutach światła w klubie skierowały się na oktagon. Wyszedłem z zaplecza obserwując co dzieje się dookoła mnie. Muzyka ucichła, przez co dokładnie słyszałem o czym ludzie ze sobą rozmawiają. Niektórych znałem z telewizji, jak wypowiadali się o ważnych kwestiach dla społeczności kraju. Szkoda, że nie wszyscy wiedzieli co tacy ludzie robią po godzinach pracy. Dostrzegłem jak dwóch kolesi przepychało się przez tłum ludzi, trzymali w dłoniach pomięte banknoty.

24 listopada 2025

"Musiałeś narobić sobie po drodze kilku wrogów. Może nie dziś i nie jutro, ale ktoś znajdzie sposób, żeby Cię pokonać..."

Musiałeś narobić sobie po drodze kilku wrogów. Może nie dziś i nie jutro, ale ktoś znajdzie sposób, żeby Cię pokonać...
– Widziałem, jak znowu wychodził bez słowa.
– To dobrze. Cisza u niego oznacza, że coś rozgryzł.

Abominacja już tu jest

 

I. ODCISK W REJESTRZE

IMIĘ I NAZWISKO: dr n. med. ALINORA STARSON | Alina (nikt nie używa jej pełnego imienia)
WIEK & DATA UR.: 117 LAT| LUTY, 27 | Długowieczna
PŁEĆ: KOBIETA
RASA: HYBRYDA | Czarownica & Zombie
POCHODZENIE/ZAMIESZKANIE: DEIRAN | Południowa Dzielnica (tam, gdzie są wille), a Kostnica jej drugim domem.
ZAWÓD: PATOLOŻKA SĄDOWA, już ponad 20 lat grzebie w ciałach  

20 listopada 2025

Podsumowanie Halloween 2025

Dzień dobry! 

Na Deiranie pojawił się pierwszy Halloweenowy event! Czas dyni już za nami, ale my przychodzimy z podsumowaniem eventu!
Tematycznych opowiadań pojawiło się na blogu łącznie 12! Łączna liczba słów z Waszych opowiadań wyniosła 28 013

19 listopada 2025

Od Apolonie cd. Ruby

Przyłożona do ust dłoń zabarwiła się po raz kolejny na czerwono, niezbyt zwracałam jednak na to uwagę, miałam bardziej niecierpiące zwłoki sprawy na głowie. Ta dwójka wystarczająco dała mi się we znaki, poleciało kilkadziesiąt lat jak nic, które mogłam dobrze spożytkować we właściwie każdy inny sposób, już nie mówiąc o wtrącaniu się w całkowicie nie swoje sprawy w momencie, gdy łaskawie zdecydowała się zgarnąć mnie z ulicy. Dosłownie sekundy potrzebowałam na zorientowanie się w sytuacji. Nieprzytomna, jak się okazało stara znajoma, leżąca na korytarzu z wyrżniętymi czarnymi skrzydłami i niezbyt lubiany przeze mnie mężczyzna stojący zaraz obok opierając się o ścianę, niczym czarny wilk rzucający nieprzychylne spojrzenie na ewentualne zagrożenie, patrzył bez słowa w moją stronę. Na jego nieszczęście, mimo wielu nieporozumień i wzajemnych fochów, czas niezmiennie zawsze był, jest i będzie po mojej stronie. Nie wyjdzie raz? Będzie drugi, trzeci, dziesiąty, ja mogę do skutku właściwie przez wieczność.

17 listopada 2025

Od Minkiego cd. Lucille

Zdołał zapomnieć, jak bardzo życie bywa przewrotne; jak jedna znajomość potrafi odmienić spojrzenie na ludzi. Minki, choć sporo już miał na karku, to nadal miał sceptyczne podejście do ludzi. Trudno było okazywać mu szacunek, gdy wiedział, jak bardzo potrafili upodlić drugą osobę, żeby dostać to, czego pragną. Kiedy spędzał czas z Lucille, potrafił o tym zapomnieć, czasami pojawiła mu się myśl, że przecież ludzie nie są tacy źli, ale kiedy przychodził czas na rzeczywistość... kiedy krążył po obrzeżach miasta w poszukiwaniu rozrywki, to nigdy nie musiał długo jej szukać.

14 listopada 2025

Od Lucille cd. Minkiego

Obecność kogoś, na kim można zawsze polegać w życiu, kto zostanie z tobą bez względu na wszystko, było niezwykle pokrzepiające. Przyjemne. Wygodne. Zbyt łatwo szło się do tego przyzwyczaić, zapomnieć, że życie nie zawsze tak wyglądało i powinno się być może czerpać z tego, co dane, ile wlezie, bo kto wie, kiedy się skończy.
Jak tak nad tym myślałam doszłam do wniosku, że Minki musi mieć naprawdę silną psychikę. Ciekawe, ile rozstań z osobami sobie bliskimi musiał przeżyć w swoim życiu. Jakim cudem jeszcze się tym nie załamał i potrafił tak pozytywnie iść przez życie mimo wszystko.

11 listopada 2025

Od Sahiba cd. Aleistera

Eryne, nastroszona, z bojowo rozrzuconymi skrzydłami, syczała na Aleistera jak rozjuszona kotka. Świdrowała go żółtymi oczami, zadzierała głowę, rzucała wyzwanie. Sahib, zirytowany, że drze mu się prosto do ucha, drepcze po ramieniu i wbija pazury, przytknął jej dziób dwoma palcami. Eryne wyswobodziła się kilkoma bardzo oburzonymi machnięciami karkiem, zsyczała go karcąco. Śmieszny-mały-goblinie-co-ty-wyprawiasz-próbuję-cię-bronić.

8 listopada 2025

Od Azury — Woda i ogień

Jednych woła głęboka woda, innych nieskończona przestrzeń nad nami. Zwykły śmiertelnik prawdopodobnie nigdy tego nie zrozumie. Ten zew to coś umykającego rozumowi przeciętnego człowieka. Potrzeba by działać, znaleźć się w miejscu, które do ciebie krzyczy, abyś oddał się w jego ramiona. Woła zajadle, tworząc w wyobraźni niemożliwy do nasycenia głód doznań, jakie ze sobą niesie. Widzisz, jak bardzo jest pociągający, gdy spojrzysz w oczy osoby zakochanej w żywiole. One błyszczą. Ten wyraz twarzy, gdy o nim opowiadają, jakby był najcenniejszym w ich życiu, choć przecież tak naprawdę do nich nie należy, a oni z resztą wcale nie chcą go posiąść. Pragną się nim delektować, żyć dla niego, móc rozkoszować się jego pięknem raz za razem, z każdym kolejnym spotkaniem nie tracąc zapału i tego czegoś, co pozwala im się nim każdorazowo na nowo zachwycać. To nigdy się im nie znudzi i jak niebezpieczne by nie było, nie zrezygnują z poświęcenia temu swojego losu. Bo tylko myśl o bezkresnej, zbadanej przez tak niewielu, przestrzeni zdaje się sprawiać, że mają ochotę wziąć następny oddech. Zrobić kolejny krok naprzód, by iść przez życie z uśmiechem na ustach i tym nieskończenie dla zwykłego człowieka irytującym wyrazem twarzy mówiącym, że to właśnie oni przeżyli coś niezwykłego.

7 listopada 2025

Od Yassina — Halloweenowa randka II

— Dość, dość... litości...  — Yassin teatralnie zgiął się wpół, złapał za bok, demonstrując wszem i wobec, że mu wystarczy, dłużej nie da rady, Luther tak go przetańczył, że dostał kolki i nie może złapać tchu. — ...wy się bawcie dalej... a ja (dobrzy bogowie, czy ty nigdy się nie męczysz? Co to za kondycja? Paskudny gliniarz z Vipers...) idę do stolika usiąść i trochę odpocząć.
Yassin nie wiedział, czy usłyszano go mimo rozmów i muzyki, ale, jeśli nie, odegrał scenę wystarczająco przekonująco, bo Sabamira odkrzyknęła:
— Czekaj, idę z tobą. — Spróbowała zdjąć szpilkę ze stopy, zachwiała się wypitym wcześniej alkoholem, stwierdziła, że nie ryzykuje. Oparła się o Luthera bezceremonialnie, widocznie uznając go za najstabilniejszy obiekt w pobliżu. Zdjęła buty, stanęła na parkiecie zupełnie boso:  — Patrzcie, co się stało, nadłamałam obcas. 

6 listopada 2025

Od Anaxy — "Dwadzieścia cztery godziny w opuszczonym szpitalu w Halloween o trzeciej w nocy" challenge (gone wrong!)

— Hej, cześć, witajcie w pierwszym odcinku na naszym nowym kanale Deiran Paranormal Investigators! — Z szerokim uśmiechem na twarzy Anaxa złapał jedną stronę kamery, co by mieć pewność, że kameruje tylko jego. I tak, dla zasady, ogarnął dłonią hol wejściowy - jego obdrapane ściany, ledwo co wiszące, wyblakłe obrazy i gabloty informacyjne, podgniłe biurko recepcji. Ale zrobił to tylko dlatego, żeby dodać sobie autentyczności, bo i tak noktowizja w tym modelu była ... słaba, jakby uprzeć się na eleganckie słowa.

Od Luci — Halloween dla zaawansowanych idiotów

tw! seks, podpalenie, zwierzęta (wąż)

Obróciłem się na plecy, wzdychając tak głośno, jakbym zaraz miał co najmniej umrzeć. A dopiero co się obudziłem, telefon bezczelnie pokazywał już szesnastą. No cóż, parę walk w klubie w nocy trochę mnie wyssało z energii. Kiedy tylko wróciłem, padłem jak długi na łóżko i zasnąłem jak dzieciak.
Zsunąłem z siebie kołdrę i podniosłem się, przeczesując włosy do tyłu. Nogi mnie paliły jak cholera, gdy tylko spojrzałem w dół, zobaczyłem kolekcję siniaków i otarć.

3 listopada 2025

Od Lucille — Halloweenowa katastrofa IV

Tw: paranormal activity

Od Nyxariena — Halloween

Wielkość uzyskana z wiekiem dla każdego drakonida jest stopniowo coraz trudniejsza do ukrycia, zwłaszcza jeśli kolor łusek nie sprzyja dziennemu maskowaniu się na niebie. To wodne osobniki mają to ułatwienie, że statystycznie mniej ludzi zagląda do toni wodnej na dużych głębokościach, niż podnosi wzrok ku górze... Dlatego jedną z pierwszych wybitnie wpajanych lekcji w rodzie Valiant jest latanie w prawdziwej postaci tylko i wyłącznie podczas nocy; stąd też między innymi pojawiła się typowa dla nich możliwość używania żywiołu tylko po zmroku... Naturalne dostosowanie ewolucyjne wynikające z doboru naturalnego, co w skutkach było dość krwawe dla najwcześniejszych Valiantów.

1 listopada 2025

Od Minkiego — Halloweenowa katastrofa III

Od Aleistera — Halloweenowy Sabat II

Ciężkie, hebanowe stoły były ułożone wokół strzelającego ogniska na kształt półksiężyca. Każdy miał wyznaczone miejsce - tak jakoś się złożyło, że Sahib wraz z Aleisterem zostali usadzeni pomiędzy Scalą a Vincentem - którego nikt nie śmiał zmieniać. Czy stała za tym organizacja, czy raczej małostkowa chęć podkreślenia swojego rodzaju hierarchii w świecie czarowników? Kto to wiedział. Nikt nie pytał, ale za to każdy bezsłownie akceptował.
Chociaż, Aleister musiał przyznać, Sahibowi nie przyszło to od razu z taką łatwością jak się spodziewał. Bowiem nawet jeśli przed przyjściem na sabat tłumaczył mu subtelne różnice w kwestii tego, na czym polega ten odłam magicznego półświatka, styczność z nim w najczystszej formie przynajmniej wywołała u czarodzieja tymczasowe zmieszanie (jak nie konsternację).

Podsumowanie nr 4

 Dzień dobry!

Wchodzimy w nowy miesiąc, w sklepach pojawiają się dekoracje świąteczne, w radiach grają pierwsze piosenki jak Last Christmas, a to dopiero listopad! Za to na Deiranie pojawia się podsumowanie, ale października!
Kolejny miesiąc to nowe, niecodzienne historie, które tworzymy spod magicznego, pisarskiego pióra, a raczej palców. Autorzy nie zwalniają tempa, a dzięki temu mogliśmy wczuć się w nowe, tajemnicze, zabawne lub dramatyczne historie!