6 listopada 2025

Od Anaxy — "Dwadzieścia cztery godziny w opuszczonym szpitalu w Halloween o trzeciej w nocy" challenge (gone wrong!)

— Hej, cześć, witajcie w pierwszym odcinku na naszym nowym kanale Deiran Paranormal Investigators! — Z szerokim uśmiechem na twarzy Anaxa złapał jedną stronę kamery, co by mieć pewność, że kameruje tylko jego. I tak, dla zasady, ogarnął dłonią hol wejściowy - jego obdrapane ściany, ledwo co wiszące, wyblakłe obrazy i gabloty informacyjne, podgniłe biurko recepcji. Ale zrobił to tylko dlatego, żeby dodać sobie autentyczności, bo i tak noktowizja w tym modelu była ... słaba, jakby uprzeć się na eleganckie słowa.
— Dzisiaj, z okazji Halloween - uuu, strasznie! - ja oraz mój kamerzysta, Axel — Anaxagoras spróbował obrócić kamerę w kierunku mężczyzny po jej drugiej stronie, ale na widok morderczego spojrzenia, a także mruknięcia, zaniechał — Dobra, nie pokażę go wam, bo go coś ugryzło chyba, ale! Jak mówiłem, z tej okazji jesteśmy w szpitalu Northern Hills dla Umysłowo i Nerwowo Chorych w Deiranie. W sensie, tak to się nazywało wcześniej nim ten szpital zamknięto z powodu tajemniczych wypadków.
I z jakiegoś powodu tutejszy duch ma obsesję na punkcie nastolatków i ludzi z kamerami, pomyślał z przekąsem. Nie dodał już tego na wizji, pomijając także swoją opinię na temat atencyjności bytu. Cóż, każdy orze jak może w tych czasach, prawda? Nawet duchy musiały się dostosować do social-mediowej codzienności.
— Na potrzeby naszego polowania przygotowaliśmy najwyższej jakości sprzęt — Anaxa wrócił do roli prowadzącego. Tym razem wskazał na torbę, na której szczycie, ponad futerałem z kto-to-wie jakimi specyfikami, znajdowały się plastikowe pudełeczka i elektroniczny badziew, który odebrali z paczkomatu tuż przed pojechaniem w te strony. Wszystko, poczynając od termometrów, czytników EMF aż po spirit-boxy oraz REM pody. Kupione hurtowo, za połowę ceny, bo Anaxa zagroził zdoxxowaniem sprzedającego i nasłaniem na niego Axela.
— Także, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście — Mężczyzna mrugnął porozumiewawczo do kamery i pstryknął na towarzysza, co by ten skupił na nim ponownie swoją uwagę — Lajkujcie, subskrybujcie, udostępnijcie znajomym ... I nie zapomnijcie wcisnąć magicznego dzwoneczka, przez co nie przegapicie żadnych kolejnych odcinków z naszej nowej serii! A teraz, czas na rozłożenie naszego sprzętu.
Zakrył dłonią obiektyw - znak, który ustalili wcześniej, że miał znaczyć zakończenie nagrania. Axel westchnął, wcisnął czerwone kółko na ekranie i schował kamerę do torby na swoim ramieniu. Na drugim już znajdował się futerał z jego niedołączonym mieczem. To zostawiło Anaxę w formie tragarza, który musiał poderwać z ziemi resztę sprzętu.
— Dobra, miejmy nadzieję, że duch słyszał ten twój cyrk — Falsenheim mruknął równie burkliwie jak zawsze, mijając towarzysza i idąc w głąb ciemnego szpitala. Gdy światło z samotnej lampy przed budynkiem zniknęło po wejściu na starą izbę przyjęć, włączył latarkę czołową.
W słupie zimnego, białego światła dało się dostrzec ponadgryzane zębem czasu ściany, udekorowane przez miejscowych nastolatków graffiti czy miłosnymi wyznaniami, poprzewracane krzesła, drzwi do kolejnych oddziałów, pokoi. Idealne miejsce na Halloweenowe spotkania i zabawy nastolatków, nieświadomych tego, co czycha na nie tuż za zakrętem. Bowiem duchy takich miejsc, przepełnionych tragedią i żalem, rzadko kiedy brały jeńców. To właśnie chcieli wykorzystać tej nocy łowcy, odgrywając całą tę maskaradę.

***

Jako punkt główny swoich łowów obrali pokój pielęgniarek. Według legend, które obrastały to miejsce, te kobiety, w założeniu opiekunki i uśmierzycielki bólu, sprowadzały na pacjentów więcej bólu niż miłości. Nie dość, że dawniej do zakładów takich jak ten szpital można było trafić za byle głupotę, a prawa traciło się tuż po przyjęciu, to nikt nie słuchał głosów ludzi pozostawionych na pastwę upojonych władzą osób. Ta myśl krążyła w głowie Anaxy, gdy pracowali nad doprowadzeniem pokoju do jako-takiego ładu. Musiał się powstrzymywać od ciekawskiego zerkania na dokumenty, a tym bardziej - dotykania ich, bo te wyglądały jakby miały rozpaść się w palcach od samego krzywego spojrzenia.
— Skup się — Axel postawił krzesła na stosie pod ścianą, aby zwolnić nieco miejsca na podłodze sali. Pewnie nosił po trzy krzesełka w szkole, pomyślał Anaxa na ten widok, ale szybko potrząsnął głową, Skupić się, tak. Jakby to było takie proste. Coś tam burknął w odpowiedzi, ale zabrał się za odsunięcie biurka i zbudowanie stojaka pod kamerę z jakichś książek co znalazł jeszcze w jednej całości. Gdy uznał, że kąt był dostatecznie dobry (skracający tylko Falsenheima o głowę, ale kto by się przejmował jego niereprezentatywną twarzą wymęczonego życiem ojca po czterdziestce i widmem kolejnego rozwodu 50/50 z żoną, której nienawidził), pokiwał głową. Cofnął się, wziął się pod boki, wypiął pierś do przodu. Jeszcze poprawił włosy.
Po włączeniu nagrywania, szybko wrócił do poprzedniej pozycji, nie zwracając uwagi na to, że Axel właśnie próbował znaleźć odpowiednie miejsce na REM poda.
— Okay, kochani, to tak. Jesteśmy w sercu nawiedzeń szpitala. Pomijając oczywiście kostnicę i zawalony tunel, którym wywożono dawniej zmarłych na cmentarz w dole. A o to co przygotowaliśmy, już pokazuję i objaśniam — Anaxa sięgnął ponad pochylonym towarzyszem, opierając się łokciami o jego nerki, po czytnik EMF — To, proszę państwa, jest takie śmieszne pudełeczko, które pomaga nam odczytać pole elektromagnetyczne i jego zmiany. Bo duchy, proszę uwierzyć mi na słowo, to byty takie jakby - energetyczne. Wziął sobie kiedyś tak jeden z drugim taki przedmiocik mały, o.
Pokazał do kamery czytnik, po czym włączył go. Z cichą melodyjką, wszystkie pięć kolorowych światełek rozbłysło, by potem wrócić do początkowego stanu w formie jednej zielonej lampki. Badziew działał.
— I zobaczyli, że jak zbliżają do elektroniki czy kontaktów to się te lampki zapalają. Tak o właśnie — zaprezentował, przybliżając EMF to do kamery, to do swojego telefonu. Jedna, maksymalnie dwie lampki dodatkowe zapalały się z ostrym piskiem. 
— No, a gdy się da to z dala od elektroniki to będzie tylko jedna lampka — Anaxa przesunął się w kierunku drzwi z czytnikiem wyciągniętym w kierunku nicości. I gdy już miał zakończyć pokaz, trzy lampki rozbłysły.
Żółta. Pomarańczowa.
Czerwona.
— Pięć na pięć — powiedział do siebie, zarówno zaskoczony, że ten sprzęt działał, jak i tym, że duch postanowił zbliżyć się do nich tak bardzo. Odchrząknął i położył wyjący czytnik na próg.
— No, jak widzicie, nasz duchowy koleżka postanowił się pojawić prędzej czy później! — Anaxa rzucił do kamery, po czym podszedł do Axela. Ten ze ściągniętymi ustami obserwował rozwój wydarzeń. Zerknął nawet w dół na REM pod - białą podstawkę z metalowym czujnikiem w postaci cienkiej antenki - który to milczał. Uparcie, drwiąco. Jakby mówił "tak, jestem tutaj, ale nie zbliżę się, nie ma tak łatwo". Falsenheim zmarszczył nos i uniósł podbródek, skupiając się na ciemności.
— Jeśli tu jesteś, daj nam znak — Niechętnie rzucił w mrok, wiedząc, że muszą ciągnąć tę fasadę dopóki upiór nie postanowi zaatakować — Dotknij tej anteny. Ściśnij ją raz na tak.
Wycie REM poda rozległo się prawie natychmiastowo. A więc przyszedł.
— Czy jesteś tym, co straszy w tym szpitalu? Duchem Bez Twarzy? — Mężczyzna kontynuował bez zawahania w głosie — Raz na tak, dwa na nie.
Kolejne wycie. Czytnik EMF zagwizdał raz na czerwono, by spaść do trzeciej, żółtej kropki - aktualnego stopnia neutralności, na to wyglądało. Anaxagoras szybko pobiegł po kamerę, aby nagrać wszystko z bliska.
— Czy jesteś dobry? — spytał, wchodząc w słowo Axelowi, a gdy odpowiedziała mu cisza, dopytał — Czy jesteś zły? Chcesz nas zabić?
Cisza się przedłużyła, by zostać ostatecznie przerwaną przez metaliczny odgłos spirit-boxa. W założeniu, było to przenośne radyjko, które przeskakiwało szybko przez stacje, a duch mógł zmanipulować nim tak, by wybić ponad szumy swój głos bądź fragment audycji.
— Zabójczo--- zabawa!! — Prezenterka powiedziała, nim została zastąpiona przez fragment piosenki — Tę wojnę wygra---jeden!
Młodszy z mężczyzn zagwizdał z uznaniem. Brzmiało jak groźba. Zerknął w kierunku Axela. Wymienili krótkie spojrzenia, a drugi z nich zaczął odpakowywać swój miecz z futerału. Livanos wrócił więc do roli prowadzącego, co by nie wzbudzić podejrzeń ze strony ducha.
— Widzicie? Udało nam się nawiązać kontakt! To kluczowa chwila, a wy jesteście jej świadkami razem z nami! Napiszcie w komentarzu "baza" i wstawcie emotkę swojej ulubionej pory roku, żebyśmy wiedzieli, że wytrwaliście do tego mom--
— Gdybym miał-- Ciebie zabrać-- teraz--wyjazd!!--Pięćdziesiąt funtów--osobę! — Spirit-box zaskrzeczał. Duch chyba nie docenił kunsztu i charyzmy Anaxy, ale ten się nie oburzył. Nie. Uznał to za znak - im bardziej aktywny byt, tym bardziej silniejszy się stawał. Był nawet pewien przez chwilę, że usłyszał gdzieś kroki w dalej części korytarza.
Zwrócił się do swojego towarzysza, chcąc mu powiedzieć o swoich spostrzeżeniach. Łowca akurat klęczał przy tej ciężkiej szkatule, którą musieli targać wcześniej w torbie. Przeglądał jakieś fiolki, z ciemną zawartością, która wirowała w szkle w świetle czołowej latarki. W mignięciu wziął w dłoń pojemniczek i pokazał go do kamery.
— A o to tajemnicza mikstura — zaczął konspiracyjnym tonem. Axel uniósł brwi, spojrzał na puste miejsce w futerale i burknął coś pod nosem o "złodziejskich mendach" — Mikstura Amongus. Mój kolega zamówił ją z Deep Webu, specjalnie na tę okazję. Mówi się, że ten, kto ją wypije o trzeciej w nocy zmieni się w zdradzieckiego potwora, który będzie zabijał każdego, kogo zobaczy.
— Pocong.
— Co? O cholera. — Livanos spojrzał przez ramię na próg do pokoju. A konkretniej, w głąb widocznego korytarza. W światło latarki powoli wskakiwała wysoka postać. Wskakiwała, bo wyglądała jak człowiek zawinięty w wielki worek, który poruszał się ze związanymi nogami. Zaskakująco szybko, bowiem żaden dowcipny nastolatek nie były w stanie tego zrobić z taką łatwością w momencie, gdy miał zasłoniętą twarz. To był ich duch. A patrząc na naturę pocong? Legendy i opowieści o zaginionych nastolatkach pokrywały się z rzeczywistością.
Z półuśmiechem oddał kamerę swojemu klonowi, a sam dobył sztyletów. Axel ze skupieniem naciął kciuk i przesunął krwią po ostrzu, spowijając miecz w płomieniach, które oświetliły zarówno ich, jak i nadchodzącego ducha.
— A teraz, panie i panowie... Pokażemy wam, jak profesjonalnie ujebać nieumarłych.

Koniec

1543 słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz