30 września 2025

Od Cahira — Epizody życzliwości

Splótł palce, poczekał, aż Akira wsadzi w nie stopę, na trzy-cztery podrzucił mężczyznę na grzbiet Ksantosa. Siwy wałach, uosobienie spokoju, najlepszy koń Ksandra chodzący w bryczce, nie drgnął z miejsca, potrząsnął tylko grzywą, dzwoniąc kółkami ogłowia. Akira, mimo braku siodła, zapewne bez większego trudu zdołałby wskoczyć na konia sam, ale Cahir czasem miewał przebłyski przyzwoitości, bywał uprzejmy i zdarzało się, że oferował pomoc, choć go o to nie proszono. A Aki raczej z tymi epizodami życzliwości nie dyskutował.
— I jak się siedzi? — zapytał Cahir, podając wodze.
— Z każdym tygodniem coraz lepiej. — Akira dał koniowi sygnał, ruszył wokół Cahira stępem. — Na oklep także.

Od Madeleine — Koszmar

Niewielki pokój oświetlony jedynie przez delikatną smugę księżyca wpadającą przez okno. Szare ściany. A pośrodku tego pusta kołyska. I ona. Różowowłosa dziewczyna siedząca skulona przy niej. Z jej ust wydobywało się żałosne łkanie. Wręcz dusiła się przez płacz. Nie umiała uwierzyć w to, co się stało. To nie mogła być prawda...

Od Apolonie cd. Ruby

    Bezbronny baranek, idąc na rzeź, nie jest świadomy nadchodzącego końca, natomiast smak porażki nie przychodzi na myśl katu, który jest zbyt pewny swojej wygranej pozycji. Jednak wszystko na tym świecie jest na chwilę. Uczucie zwycięstwa przemija, znika przygniecione przyszłą przegraną, od której dzieli go naprawdę cienka linia. Tak jak moje niedopatrzenie, nieostrożność sprawiła, że nie doceniłam mężczyzny i w ułamku sekundy straciłam to, co usilnie chciałam zatrzymać. Paradoks polega właśnie na tym, że im bardziej zaciskamy pięść, tym łatwiej wymyka nam się z niej to, co próbujemy utrzymać. Ale w tym przypadku nie tylko ja straciłam, chwilowa utrata kontroli zdecydowanie była tego warta, ją da się odzyskać w mgnieniu oka, ale jeśli czas nie zatańczy, jak mu zagrasz, elementu zaskoczenia już nie odzyskasz. Właśnie tym sposobem wczorajsze wilki stają się dzisiejszym owcami. Rozdrażnione przeszłą porażką i pouczone teraźniejszymi wnioskami dzisiejsze owce staną się jutrzejszymi bestiami. A jutrzejsze bestie mądrzejsze i niebezpieczniejsze, ale już nie tak porywcze wiedzą, że ich czas nieubłaganie nadchodzi. Ale to nie był czas bestii, to nie był mój czas, jeszcze. Musiałam cierpliwie odczekać swoje. Być może wymiary tego świata nie stanowią barier dla czarnowłosego, świat nie jest dla niego zagadką, a przestrzeń jest szachownicą, na której jest najwyższą z bierek. Jednak czas, czwarty wymiar to inna historia. Nawet hetman, najsilniejsza figura, poruszająca się w trzech kierunkach nigdy go nie dosięgnie. To moja bajka, prywatne królestwo, szachownica, której niezrównanym arcymistrzem jestem ja.

Od Anaxy — Forwards, Beckon, Rebound I

Wiatr był jak zimne opuszki palców na śniadej skórze. Przeczesał ociekające od deszczu, kolorowe włosy, pozostał na dłużej w ciężkich kosmykach. Wywołał u Anaxy dreszcz, nawet lekkie zagrzechotanie zębami jednak nie na tyle mocny by okrył się szczelniej bluzą. Nie żeby, tak szczerze, jakoś go to zimno ruszyło. Teraz? Było mu już wszystko jedno.

Okrutna rzeczywistość, jak to się mówi. Pełna goryczy i niesprawiedliwości. Pytań, na których odpowiedzi nie znał nikt. A nawet jeśli znał, chował je zazdrośnie, złośliwie, zaborczo. Pozostawał niesmak tej wkurwiającej pustki, której głodny chłód ciągnął go w dół. Coraz głębiej, coraz niżej. Każdego dnia.

Od Minkiego cd. Lucille

Nie podobało mu się to, co musieli zrobić, a raczej: co musiała zrobić Lucille. Doskonale wiedział, że nie jest to najlepszy pomysł, aby osoba bez doświadczenia rzucała klątwy. To było największe przekleństwo całej tej sytuacji. Było ogromne ryzyko, że mimo jego pomocy i oparcia, to wszystko może szlag trafić, gdy ciało kobiety nie wytrzyma tak potężnej klątwy, w której nie była obyta. Nie interesowała się tym, nie robiła tego na co dzień. 
Kiedy wydawało się, że już było po wszystkim, to Minki zrozumiał, że najgorsze było dopiero przed nimi. Ciało Lucille nie wytrzymało mimo tego, że otrzymała dodatkową magię, która powinna ją ochronić. Nie korzystała z niej na tyle, ile powinna, za mało. Trzymał jasnowłosą kurczowo, nie pozwalając jej się poruszyć. Wiedział, że będzie musiał ją stąd zabrać, najlepiej teraz. Odwrócił głowę, gdy usłyszał gwizdanie Minhyuka, który stał na czatach. Nie było czasu. 

Od Violet cd. Nyxariena

Gdzie ja, do kurwy nędzy, trafiłam?
Wraz z każdym kolejnym słowem wypowiadanym przez stojącą przede mną, dziwną, białowłosą istotę udającą kobietę, ogarniał mnie coraz większy niepokój dotyczący moich nowych znajomych. Zaczynałam wręcz podejrzewać, że gorszego zbiegu okoliczności nie mogłam doświadczyć. Co to było tak naprawdę za miejsce? Jakie jeszcze lokalizacje i istoty się tu znajdowały? Co knuł stary smok, o jakich badaniach była mowa... Tyle niewiadomych, niedopowiedzeń, sformułowań jakże malowniczych, acz z gruntu pozbawionych większego sensu, jakby potokiem słów próbowano zbić mnie z tropu, bym nie zadając pytań zgodziła się ze wszystkim i na wszystko, co już zostało i jeszcze będzie mi przedstawione.

Od Mephisty — Hospitium Aeternum I

wielkie przygody

“Inter lucem et umbras, hospitium aeternum.” - Między światłem a cieniami, wieczny zajazd.

Hotel Hexadrien jest jak kielich postawiony na styku dwóch światów – połowa wypełniona blaskiem kryształowych wież, druga połowa ciężarem złoconych sklepieni. Każdy, kto przekroczy próg, odnajduje w nim odrobinę własnego domu. Playlista - klik.

29 września 2025

Od Azury — Szepty przeszłości I

Nigdy nie sądziłam, że można się w kimś tak głęboko i nieodwracalnie zakochać.
Tamtej nocy nie spodziewałam się niczego szczególnego. Zwyczajne wyjście z zupełnie zwyczajnymi ludźmi z uczelni, których nie darzyłam żadnym szczególnym uczuciem, poza chłodną akceptacją ich obecności w mojej przestrzeni. Jedna z dziewczyn przekonała mnie obietnicą dobrej muzyki, tego wieczoru w klubie wystąpić miało pokazowo kilka zespołów. Byłam ciekawa, nic więcej. Co też mają do zaoferowania niezbyt jeszcze znani amatorzy, marzący o sławie w świetle reflektorów?

26 września 2025

Od Yassina — Może różyczki, piękny kawalerze

Yassin, czekając w parku na Luthera, nudził się jak mops. Bawił się bukietem, oglądał go raz z bliska, raz z daleka, wąchał, sprawdzał, czy kolce są tak ostre, jakie się wydają (były), czy jakiś listek nie pożółkł i nie nadaje się do urwania, czy wstążka leży prosto i wygląda odpowiednio reprezentacyjnie, czy nie wsadzono mu parzystej liczby kwiatków przypadkiem, bo to, według przesądu, oznaczałoby nieszczęście...

Od Sahiba — Ukochać codzienność

Ziewnął w rękaw, wchodząc do sypialni, zmęczony po wykładach na AUMie. Szumiało mu w uszach od uniwersyteckiego zgiełku, stopy bolały od stania i chodzenia w nie najwygodniejszych butach (Sahib był ekspresyjny i na dłuższą metę nie potrafił mówić do studentów na siedząco), zdarł gardło, starając się, by uczniowie na końcu auli słyszeli go wyraźnie (dostał zastępstwo, pierwszy raz miał sto osób, weszło mu to na ambicję, stwierdził, że trzaśnie im takie zajęcia, jakich w życiu jeszcze nie mieli).

Od Nyxariena cd. Violet

wielkie przygody

Non omne quod nitet aurum est - "Nie wszystko, co błyszczy, jest złotem".

Smoki to najdziwniejszy krąg spośród wszystkich ras.

22 września 2025

Od Ruby cd. Apolonie

Ruby syknęła pod nosem, krótko kasując wzrokiem dziewczynę. Ścisnęła wargi aż do białości, ale po chwili się opanowała. Była jej rówieśniczką wiekową, ale z pewnością wiele je różniło. Jakby zapytać Ruby, jakie było jej pierwsze wrażenie o niej, nie znalazłoby się w tym żadne pozytywne słowo. Niewdzięczna, pyskata, wygadana cizia. Bananowe dziecko śpiące z plikiem banknotów od kołyski. Stawiające wartość pieniądza ponad swoją własną. Oceniające ludzi w cyferkach. Z pewnością jedyne twarze, jakie ją interesują to te na nominałach. Ruby nie znosiła takich materialistów. Oczywiście ona też jest po części materialistką, ale nie taksuje innych ludzi do potrzeb materialistycznych, lecz ideowych. Ponieważ kasa to nie jedyne co ktoś może zaoferować.

To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia

Azura Wells

213 lat | 30.06 | Kobieta | Hetero | Drakonid | Deiran |
Dyrektor generalny miejscowej firmy zajmującej się handlem nieruchomościami

21 września 2025

Halloween 2025

Cukierek albo psikus!


W związku ze zbliżającym się Halloween, postanowiłyśmy zorganizować mały event, który pozwoli Nam się wczuć w ten ciekawy i niezapomniany klimat!
Sklepowe półki wypełniły się dyniami, duchami i szkieletami pająków. Nikt nie pyta, jak to działa i co za dureń używa książki do biologii jako podkładki pod kawę. Wszyscy wiedzą, co to oznacza — nadchodzi Halloween!

Od Lucille cd. Minkiego

Na szczęście do zrozumienia sytuacji nie była mu potrzebna wiedza na temat mojego rodzinnego zaklęcia. Nie miałam ni hu hu ochoty tłumaczyć mu niczego, szczególnie po tym, jak mnie potraktował. Jak bardzo nie pragnąłby dowiedzieć się, co robi zaklęcie, to na boga, nie tędy droga... Naprawdę nikt mnie tak nie wkurwiał jak ten lis.
Natomiast co nieco wiedzieć faktycznie powinien... A może, skoro i tak przyjdzie mi zginąć, powinnam po prostu powiedzieć mu o wszystkim bez ogródek? W zasadzie dobrym pytaniem było, co się działo z zaklęciem, jeśli jego użytkownik nie przekazał go ani nie posiadał żadnego żyjącego potomka... Cóż, prawdopodobnie już się nigdy tego nie dowiem.

15 września 2025

Od Minkiego cd. Lucille

Wyszedł z pokoju i zszedł na dół, aby zobaczyć, kogo lub co przywiało na ich posesję. Dzwonki wydawały dwa dźwięki; jeden zwiastował nadejście osób z dobrymi zamiarami, drugi oznaczał kłopoty. Jak można było się domyślić, dzisiaj usłyszeli ten mniej chciany dźwięk. Głowa rodziny otworzyła drzwi od domu, zastając tam pustkę, a przynajmniej tak się wydawało w pierwszej chwili. Dopiero wtedy dostrzegli, że na ziemi leży kartka zaadresowana do rodziny Fox. 
— Raczej nie wróży to niczego dobrego — stwierdził Sungmin, podnosząc list z ziemi, na którym było imię Minkiego. 

14 września 2025

Od Lucille cd. Minkiego

Tyle atrakcji, co Minki mi dzisiaj zafundował, to nie doświadczyłam już naprawdę dawno. Mniej więcej co pięć minut ktoś przyprawiał mnie niemal o palpitację serca, a te wszystkie uściski dłoni? Podobno znali moją rodzinę i wiedzieli o zaklęciu, robili to celowo? Czy po prostu nie przyszło im do głowy jak bardzo jest to niekomfortowe? Mimo wszystko... Cała rodzina Minkiego okazała się naprawdę miła. Wyrozumiała. To, jak mnie wszyscy przywitali... Nie jestem pewna, czy kiedykolwiek czułam się przez kogokolwiek tak akceptowana.
Natomiast to, że bywałam u Foxów jako dziecko? Zupełnie tego nie pamiętałam. Ciekawe, co się stało, że w zasadzie przestaliśmy się kontaktować...

13 września 2025

Od Minkiego cd. Lucille

Nie zatrzymał jasnowłosej. Pozwolił jej wyjść z mieszkania, zostawiając go samego z ciastem, malinami i mętlikiem w głowie. Doskonale wiedział, że Lucille wplątała się w kolejne tarapaty, ale nie chciał wyciągać z niej tych informacji siłą. Chociaż ciągle wtykał nos w nieswoje sprawy, to dzięki temu był w stanie zyskać nowe, cenne informacje. Taka była już jego natura, ale nie zmieniało to faktu, że chciał jej pomóc sam z siebie, bez odwdzięczania się za przysługę. Dlaczego? Diabeł tkwi w szczegółach, o których Minki cały czas stara się zapomnieć. 

Od Lucille cd. Minkiego

Nie byłam do końca pewna, czy wizyta w domu Minkiego to dobry pomysł, a jednak mimo to zebrałam się w sobie tego dnia, upiekłam ciasto, o którym mężczyzna mi wspominał, że chciałby je spróbować w moim wykonaniu, po czym zebrałam się w sobie i pojechałam pod adres, który zostawił mi Minhyuk. Trochę zastanawiałam się, czy zrobił to z sympatii do mnie, czy bardziej, żeby zrobić na złość bratu. Jakiego by jednak powodu nie miał — dzięki niemu zdobyłam okazję, żeby przeprosić bez przyznawania się do tego, że po raz kolejny odwaliłam. Aczkolwiek serio, kto normalny by dał radę odmówić temu wariatowi, który pierwsze, co robi, jak wpada do czyjegoś domu, to robi rekonesans zawartości szafek z alkoholami? Próbowałam, serio. A Minki stał tam i tylko patrzył na rozwój wydarzeń, zamiast powiedzieć mu, że zachowuje się niekulturalnie.

12 września 2025

Od Luci — Krew i żelki?

tw! +18, przemoc

    - Tylko żelki będą dla pana? - starsza kobieta uniosła na mnie swoje łagodne spojrzenie ciemnych oczu. Zapytała tym swoim głosem, który zawsze brzmiał jakby miała zaraz zaproponować mi herbatniki i pogadankę o pogodzie i życiu. Za moich czasów... Normalna śpiewka starych, nudnych ludzi. Znałem ją tylko z widzenia, kojarzyłem ją wyłącznie z tej kasy, a jednak za każdym razem była dla mnie podejrzanie miła. Jakbyśmy się znali od lat, a ja w dzieciństwie jadłem u niej rosół na niedzielę i wykradałem bimber z jej barku. Niby fajnie, ale też odrobinę irytująco. Babo, ja chciałem tylko żelki...

Od Apolonie cd. Ruby

Czyli jednak kobieta nie dziecko, na dodatek bezczelnie pyskata i roszczeniowa w próbie śmiesznego szantażu oraz uporczywie męcząca swoją nieoczekiwaną nadpobudliwością. Gwałtowne ruchy, jak i głośne dźwięki, które przez wcześniejsze omdlenie uderzały we mnie ze zdwojoną siłą, nie wpływały zbyt dobrze na moje przytłumione zmysły. Cały czas czułam się lekko otępiała i zmęczona, na szczęście z każdą minutą to mijało, musiałam więc grać na zwłokę jak najdłużej, żeby móc się zregenerować jeszcze bardziej i w odpowiednim momencie po prostu zniknąć. Jednocześnie chciałam się przekonać, na ile mogłam sobie pozwolić i na ile owa osoba będzie w stanie mi utrudnić opuszczenie tej zapchlonej rudery, gdybym jednak nie mogła przenieść się w czasie. Bo tego, że leżący, rozwalony na ziemi i napruty jak szpadel mężczyzna jakkolwiek zareaguje, nawet nie brałam pod uwagę.

11 września 2025

Od Violet cd. Eliasa +18

Zadrżałam pod subtelnym dotykiem mężczyzny, ale zmarszczyłam brwi i obróciłam lekko tułów tak, żeby móc na niego spojrzeć. Nie spodziewałabym się od niego takich słów, przez myśl przeszło mi, że może ktoś się pod niego podszywa i pojawił się tutaj, by sprawdzić moją czujność... Jednak o ile wzrok często mógł płatać figle, o tyle zapach niemal nigdy nie kłamał. Zdecydowanie mężczyzna koło mnie był Eliasem i zdecydowanie wypowiedział właśnie te słowa. Teraz natomiast patrzył na mnie wzrokiem mówiącym, że naprawdę czeka na moją odpowiedź. Tylko co, przepraszam bardzo, mogłam niby powiedzieć, kiedy od dłuższego czasu miałam zwyczajnie wrażenie, że jestem w tym wszystkim tylko na doczepkę, taką zapchajdziurą, która zaczęła się nadmiernie przejmować tym, co dzieje się z facetem, który sam ma ją w głębokim poważaniu...

Od Luthera — Hi, can I kiss u? V

Patrzył na Yassina z politowaniem. Bawiło go, że tak bardzo próbował pokazać Lutherowi, że to wszystko mu się bardzo nie podobało. Na mężczyźnie to jednak większego wrażenia nie robiło. Był już przyzwyczajony do dramatyzowania i wyolbrzymiania problemów, które tak naprawdę w całej tej sytuacji są tylko kroplą w morzu. Wcześniej mu to przeszkadzało, ale obecnie? Była to rutyna, do której zdołał przywyknąć. 
Wykorzystał marudzenie partnera i wziął go na ręce, wynosząc z fontanny niczym prawdziwą damę w opałach. Cała sceneria wyglądała dziwnie, a nawet i zabawnie dla osób, które z ciekawością się temu wszystkiemu przyglądały. 

10 września 2025

Od Axela cd. Anaxy

Axel minął wpatrzonego w stronę drzwi klubowych Anaxę, po czym podszedł powoli do czarnej skały. Patrzył tak ze zdumieniem na obsydianowy głaz, następnie wyciągając swą dłoń w jego stronę. Nim zdołał dotknąć jej opuszkami palców, ten zareagował i kopnął go ładunkiem o niskim napięciu.

7 września 2025

Od Ruby cd. Apolonie

Pogłoski i plotki są rozpuszczane w świat, by kogoś pogrążyć, by kogoś zniszczyć. Jednak często, tak jak stereotypy, zakrawają o wydarzenia, które stały się naprawdę. Tak więc nie dziwiło nikogo, kiedy bajeczki o dzielnych asasynach, królewskich skrytobójcach, wyrosły na ziarnie prawdy. Na terenach Persji robiło się gorąco, i to nie przez panujący tam klimat. "Po sąsiedzku" pojawili się tam Krzyżacy. Nie trzeba było być tęgim umysłem, aby wiedzieć, że te dwie grupy się wściekle nie cierpią.
To dzięki Krzyżakom Nizaryci, których powszechnie znamy jako asasynów, dostali swój nowy przydomek. Chrześcijański zakon zwał ich tak od pogardliwego arabskiego wyrażenia "hasziszijja" (w wymowie pierwsza i ostatnia litera są prawie nieme), co oznaczało "zażywający haszysz". Późniejsza historia asasynów spowodowała, że obecnie kojarzą się tylko z cichymi mordercami, ze skrytobójcami.

Od Minkiego cd. Lucille

Minki nie lubił być ignorowanym, a jeszcze bardziej nie lubił, gdy ktoś próbował mu się wytłumaczyć marną wymówką. Może czasami przesadzał ze swoim podejściem, ale wszystko było spowodowane tylko tym, że dbał o osoby, które coś dla niego znaczyły; więcej czy mniej, to już zależało od danego człowieka. Lucille wylądowała na tej liście ze względu na swoje umiejętne przyciąganie pecha. Z tego też powodu Fox wokół niej skakał i weryfikował wszystko, co mogłoby się wydawać podejrzane. Nie to, żeby jej nie ufał... znaczy, nie ufał. Po tamtej sytuacji z amuletem nadal nie potrafił jej w pełni zaufać. Dystansował się w niektórych sytuacjach, a na pewne pytania nie odpowiadał i zmieniał temat. 

6 września 2025

Od Eliasa cd. Violet +18

Tw.: +18
Gdy Elias odłączył się od drakonida, przystąpił do realizacji swojej części planu, kierując się prosto w stronę portalu, jednocześnie wypatrując osoby odpowiedzialnej za to całe zamieszanie. Po drodze mijał wiele dziwnych istot, które ani trochę nie przypominały ludzi czy zmiennokształtnych, a bardziej zlepek kilku mutantów, jakby efekt kilku nieudanych eksperymentów. Leciał na tyle nisko, że bez problemu mógł tworzyć smoliste bagna, które żywcem je pochłaniały, czerpiąc z tego trochę energii. Gdy nagle dostrzegł swój cel, szybko zmienił kierunek lotu w jego stronę, niemalże zahaczając czubkiem skrzydła o grunt. Nadal miewał tego typu sytuacje w tej postaci, gdyż jeszcze nie zdążył się z tym oswoić, głównie przez fakt, że za rzadko tego używa. Ostatecznie dotarł do mężczyzny, lądując za nim z takim hukiem, że biedak aż podskoczył w strachu i szybko odwrócił się w stronę Cortesa, od razu blednąc na twarzy. Zaśmiał się w duchu i podszedł do niego bliżej, wracając do ludzkiej postaci, by przemówić mu do rozsądku.

5 września 2025

Z księżycem w żyłach, z mrokiem w sercu.

LUCA
„Ten, kto walczy z potworami, winien baczyć, by samemu nie stać się potworem. A gdy długo patrzysz w otchłań, otchłań spogląda także w ciebie.” – Friedrich Nietzsche
Luca mierzy około 195 cm wzrostu, wyróżnia się silną, umięśnioną sylwetką. Szerokie ramiona i wyrzeźbiony tors świadczą o latach walki oraz ciężkich treningów, które od dziecka przygotowywały jego ciało do przetrwania. Zamiast gładkiej skóry nosi na sobie mnóstwo blizn, zarówno starych jak i świeżych. A niektóre z nich wyglądają jak ślady po ugryzieniach. Najbardziej charakterystyczna blizna przecina jego twarz, biegnąc od policzka aż po szyję, nadając mu surowy, niemal drapieżny wygląd. Jego włosy są ciemne, gęste i lekko potargane, a pojedyncze białe pasmo nad czołem stało się jego znakiem rozpoznawczym. Lodowatoszare oczy w normalnej postaci potrafią przeszywać spojrzeniem, lecz w chwilach gniewu lub tuż przed przemianą tęczówki rozbłyskują złotym bądź bursztynowym blaskiem, przypominającym zwierzęce ślepia.

Twarz Luci najczęściej zdradza zmęczenie, obojętność, nierzadko podszyte sarkazmem. Jednak w gniewie jego mimika zmienia się diametralnie. Rysy napinają się, spojrzenie staje się rozbiegane, dzieli go wtedy jedynie kilka sekund od utraty panowania nad sobą. Porusza się z ciężką, lecz pełną gracji pewnością drapieżnika. Nawet w spoczynku wygląda tak, jakby w każdej chwili mógł zaatakować. W zwierzęcej postaci przyjmuje formę potężnego, czarnego wilka. Nawet wtedy nie traci swojego znaku szczególnego, czyli białego pasma sierści nad czołem.
Imię i nazwisko:Luca Mortem Rasa:Wilkołak Płeć:Mężczyzna Wiek i data urodzenia:30 lat, 16 sierpnia Orientacja:Biseksualny Autor artów:_insomniac_red_ Prowadzący:Bucky
Mortem
„A we mnie samym wilki dwa, oblicze dobra oblicze zła, walczą ze sobą nieustannie, wygrywa ten którego karmię” — Luxtorpeda
Na zewnątrz jest chłodny, ironiczny i bezczelny. Ma cięty język, lubi prowokować i często bywa sarkastyczny. Nie znosi fałszywych ludzi ani zdrajców. Gardzi nimi i nie kryje się z tym. W relacjach z innymi, zarówno przyjacielskich, jak i romantycznych, nie toleruje podporządkowania się ani ,,grania pantofla''. Nie ufa prawie nikomu, ale jeśli ktoś zdoła przełamać jego mury, zyskuje obrońcę na śmierć i życie. Lojalność traktuje jako coś naturalnego, a zdrada to jedyna rzecz, której nigdy by się nie dopuśćił. Pod twardą skorupą kryje się człowiek głęboko zmęczony. Nie tyle życiem, co ciągłym udawaniem, że nic go nie rusza. Nosi w sobie pustkę, którą próbuje wypełnić adrenaliną, walką lub przelotnymi romansami.

W kontaktach z kobietami potrafi być uwodzicielski, intensywny, czarujący, lubi gonić przysłowiowego ,,króliczka'', ale gdy już zdobywa to, czego pragnie, nie odpuszcza łatwo. Z mężczyznami bywa dominujący, często wręcz zaborczy. Kieruje się własnym kodeksem. Jeśli zabija, robi to tylko wobec osób, które na to zasługują, nigdy wobec dzieci czy niewinnych i bezbronnych. Jest samotnikiem. Zamiast głośnych imprez woli spędzać czas na dachu kamienicy z papierosem lub w ciemnym pokoju. Ma czasem skłonności autodestrukcyjne, szuka bólu i ryzyka. Jakby chciał w ten sposób udowodnić sobie, że wciąż żyje.
Pochodzenie:Pochodzi z biednej, brutalnej dzielnicy dużego miasta za granicą państwa Vannidor. Dorastał w świecie gdzie przeżywali tylko najsilniejsi. Obecnie mieszka w Vannidorze, a dokładniej w Deiranie. Zawód:Nielegalny zawodnik w podziemnych walkach. Moce:Przemiana - pełna w wilkołaka.

Regeneracja - gdy zasypia jego ciało poddaje się powolnej regeneracji.

Zmysły - słuch, węch, wzrok, które znacznie przewyższają ludzkie.

Siła i szybkość - przewyższające możliwości przeciętnego człowieka.
Ciekawostki:Nie pije alkoholu, bo traci po nim kontrolę nad swoim ciałem i myślami. Pali papierosy. Uwielbia słodycze, potrafi wciągnąć całą paczkę żelków. A potem będzie udawał, że on za tym nie stoi.
NC

4 września 2025

Od Lucille cd. Minkiego

Minęło tyle czasu, a wciąż nie mogłam zrozumieć powodu, dla którego Minki tak dbał o to, by zaradzić jakoś na mojego pecha. Nic z tego nie miał, a jednak od samego początku uczepił się mnie jak rzep psiego ogona i skakał wokół mnie z większym zapałem, niż moja matka. Mimo to... Coraz częściej naprawdę się cieszyłam z jego obecności. I z każdym dniem bardziej nie chciałam, żeby przeze mnie wpakował się kiedykolwiek w kłopoty.
— To co, jutro pomaluję cię jeszcze raz? Do pracy? — głos mężczyzny wybił mnie z rozmyślań. Natychmiast zgromiłam go wzrokiem, na co tylko się uśmiechnął. Promiennie, jak to on miał w zwyczaju. — Muszę przetestować, jak będziesz się prezentować w innych kolorach!

3 września 2025

Od Apolonie cd. Ruby

„Wyżej łokieć Elizabeth - na dźwięk apodyktycznego głosu jedenastoletnia dziewczynka drgnęła, by jak najszybciej skorygować i tak idealne już ułożenie ciała. Widziałam to. I ten jej zwierzęcy strach w oczach, który niezwykle szybko opanował całe ciało, co spowodowało, że się niebezpiecznie zachwiała, by po sekundzie spaść z niewielkiego taboretu. Jednak nie ruszyłam się, aby jej pomóc, żadna z nas się nie ruszyła. Zamiast tego, jak jeden mąż wstrzymałyśmy oddech i jeszcze staranniej poprawiłyśmy sylwetki, by wypaść jak najlepiej, jednocześnie pokazując wielkość przepaści między nami a dzieckiem na podłodze. Jakby nie patrzeć to głównym celem szkoły było pozbywanie się defektów, a niedoskonałość była uważana za największe przewinienie 

Od Violet cd. Eliasa

Tw: walka, krew, cuda wianki
Całkiem miło było wrócić w końcu do normalności. Choć rutyna nigdy nie była czymś, co mnie kręciło, potrafiłam niekiedy odnaleźć spokój w przewidywalności kolejnych dni. Była to co prawda bardziej nieprzewidywalna przewidywalność, gdyż mówiliśmy o moim życiu — trudno było przewidzieć, co konkretnie zleci mi mafia czy Vipersi, co wydarzy się danego dnia w mojej pracy na basenie, jakie nowe weekendowe kursy znajdę i wykupię dla siebie oraz psów. Mimo to wiedziałam, że mogę się spodziewać tego wszystkiego. Było to więcej spokoju i przewidywalności niż przez ostatnie miesiące mojej znajomości z Eliasem.
Srał go pies.

2 września 2025

Od Akiry — To You, in 2000 Years

Hakaku,
Pisałem do Ciebie już kilka wiadomości, ale żadna chyba do Ciebie nie dotarła. Może znowu jesteś gdzieś, gdzie nie ma zasięgu. Wiem, że lubisz wyruszać na długie podróże. Twój Ajari zmienił Cię w niezłego wędrowca, co? Słyszałem, że nawet wybraliście się całkiem niedawno do starego klasztoru na górze Kurama. Dalej szukasz drogi do Sōjōbō? Już i ojciec, i dziadek mówili nam, że to stara historia. Króla nie ma od wieków, wszystkie tengu to potwierdzają. Wątpię, żeby nas okłamywały. Nie jest im to przecież na rękę, nie są jak my. Jak ludzie. Nie poddają się emocjom tak łatwo. O ile w ogóle je posiadają, bo szczerze? Czasami wątpię w to. Zwłaszcza gdy rozmawiam z Jirōbō z nim.

Od Minkiego cd. Lucille

Mężczyzna należał do grupy bardzo upartych osób. Jak już tylko się na coś nastawił, to dążył do samego końca, aż to dostanie. Dlatego nie dał się zbyć Lucille, gdy po raz enty w tym tygodniu usłyszał kategoryczne nie na wystosowaną prośbę. Musiał przyznać, że kobieta szła w zaparte i wcale nie zamierzała pozwolić, aby Minki zrobił z niej swoją własną modelkę do makijażu. Czy go to zraziło? Absolutnie. Można śmiało stwierdzić, że to działało w przeciwnym kierunku, niż oczekiwała jasnowłosa. 

Od Eliasa cd. Violet

Gdy jedni ludzie tracą przytomność i budzą się po sekundzie, choć tak naprawdę minęło kilka godzin lub dni, tak Elias "żył" w swojej podświadomości, klęcząc w totalnej ciemności. Nie mógł nic zrobić, oprócz obserwowania swoich myśli, przez które przewijało się wiele osób - rodzice, żona, dzieci i... Violet. Gdy widział moment sprzed jej domu, gdy ledwo żywy wleciał w jej płot, uśmiechał się w duchu, a zarazem klął na siebie, że nie przeniósł się w bezpieczniejsze miejsce. Nagle jego uwagę przykuły czerwone ślepia, które przebiły się przez wszelkie myśli, uważnie przyglądając się brunetowi. Nie był pewny co do istoty, którą właśnie widzi, ale pomimo tego czuł spokój i opanowanie...

Od Lucille cd. Minkiego

Ciągłe odwiedziny Minkiego były dla mnie czymś dziwnym. Nie byłam przyzwyczajona do tego, że ktoś mi towarzyszył w mojej codzienności po pracy. Odkąd pamiętam nie miałam za bardzo nikogo, kogo mogłabym zaprosić do siebie w ramach spędzania z nim wolnego czasu. Za bardzo w ogóle nie można powiedzieć, żebym miała jakiś wolny czas w ilościach nadmiernych. Wiecznie zajmowałam się nauką, odkąd tylko nauczyłam się czytać, a nawet wcześniej — uczyłam się wszystkiego, co mogłam, od ojca i z książek, które nasza rodzina zebrała na przestrzeni lat. Znajdowanie czasu na interakcje towarzyskie było w zasadzie ostatnim, o czym myślałam jako dziecko. Takie podejście zostało ze mną do teraz.

1 września 2025

Od Yassina — Absolutnie Niezbędne Rzeczy

— Luuuteeeeeek — śpiewnie przeciągnął zgłoski na wejściu, zamknął za sobą drzwi kopniakiem, spróbował nie szeleścić papierową torbą z zakupami. — Nie uwierzysz, ile Absolutnie Niezbędnych Rzeczy wyrwałem dzisiaj na promocji. I wszystkie są dla ciebie.
Luther siedział w salonie z kawą i książką, kostkę jednej nogi oparł na kolanie drugiej, twarz podpierał na pięści. Włosy ułożone miał jakoś tak niecodziennie, musiał wcześniej zaczesać je sobie do tyłu palcami. Yassin uśmiechnął się pod nosem. No proszę, czyżby właziły jaśniepanu do oczu i zaczynały przeszkadzać w czytaniu? Och, bardzo chętnie przetestuję potem na nich moje fryzjerskie umiejętności.

Od Sahiba — Tak niech się stanie IV

Choć zadbano o jego komfort i dano mu poduszkę, szybko przestało mu być wygodnie, bierne siedzenie w miejscu zresztą zaczynało go nudzić. Zsunął się z krzesła niespiesznie, odpowiednio wcześnie zapowiadając swój zamiar wzrokiem, przerwaniem pocałunku, stabilnym oparciem się dłońmi na barkach Aleistera. Czarodziej zrozumiał jego intencję, jedną ręką objął go w pasie, drugą szeroko w poprzek pleców, sprawił, że Sahib mógł gładko, bezpiecznie i komfortowo osunąć się w dół prosto w jego ramiona.

Od Sahiba — Akile

Kręcił się po domu przybity i rozdrażniony, miał wrażenie, że wszystko tego dnia sprzysięgło się przeciw niemu. Nadepnął Henbane na ogon, wszedł w psią miskę, gdy spojrzał przez okno, sąsiad, z którym Alek wiecznie się sprzeczał, pokazał mu wała. Zahaczył rękawem o klamkę już dwa razy, Mango dobrała się do referatów jego uczniów, porwała pierwszy z brzegu na paski, które potem dumnie i z wielkim samozadowoleniem wczepiła sobie w ogon. Ruchomy i ożywiony czarami portret ciotki sam spadł ze ściany na jego widok, a poleciał tak felernie, że strącił z biblioteczki kilka książek. Jedna z nich uderzyła w głowę drzemiącego na posłaniu Yoru, który, nawiasem mówiąc, i tak miał już z Sahibem i jego ptakami wystarczająco ciężkie życie. 

Od Yassina — Hi, can I kiss u? IV

— Dzieciak — powtórzył, naśladując ton Luthera, parodiując jego mimikę.
Podniósł dłoń, chciał odwdzięczyć się i pstryknąć go w nos w taki sam sposób. Luther przewidział jego intencję, w porę chwycił go za nadgarstek, unieruchomił go bez trudu.
— No i co teraz?
Yassin zadarł brodę, popatrzył spod powiek, uśmiechnął się bezczelnie. Zmrużył oczy, spróbował wyglądać Groźnie. Domyślał się, że chcieć to sobie może, wiedział, że nie wygląda w tym momencie jak człowiek budzący respekt jakikolwiek. Popchnięty przez Luthera i Delicję, wpadł do fontanny nieszczęśliwie, tak, że oprócz spodni i butów (obecnie wypełnionych wodą), zamoczył i opryskał także koszulę i włosy. Kosmyki kleiły mu się do czoła, wchodziły do oczu, sprawiały, że czuł się jak przemoczone, złe pisklę, próbujące wygrażać nożem i stawiać warunki.  

Podsumowanie nr 2

Dzień dobry!

Sierpień już za nami, a wraz z nim przychodzimy, aby przedstawić Wam podsumowanie.
W tym miesiącu w opowiadaniach działo się naprawdę wiele, pojawiło się sporo nowych wątków oraz historii, a także w Naszych progach zawitały nowe osoby!
Okres wakacyjny dobiega końca i niedługo w naszych progach zawita jesień, a wraz z tym zmiana pogody. Mamy jednak nadzieję, że mimo ochłodzenia, to Wasz zapał do pisania nie ostygnie i dalej będziecie tak aktywnie udzielać się na blogu, dostarczając coraz to ciekawszych pomysłów.