7 września 2025

Od Minkiego cd. Lucille

Minki nie lubił być ignorowanym, a jeszcze bardziej nie lubił, gdy ktoś próbował mu się wytłumaczyć marną wymówką. Może czasami przesadzał ze swoim podejściem, ale wszystko było spowodowane tylko tym, że dbał o osoby, które coś dla niego znaczyły; więcej czy mniej, to już zależało od danego człowieka. Lucille wylądowała na tej liście ze względu na swoje umiejętne przyciąganie pecha. Z tego też powodu Fox wokół niej skakał i weryfikował wszystko, co mogłoby się wydawać podejrzane. Nie to, żeby jej nie ufał... znaczy, nie ufał. Po tamtej sytuacji z amuletem nadal nie potrafił jej w pełni zaufać. Dystansował się w niektórych sytuacjach, a na pewne pytania nie odpowiadał i zmieniał temat. 
Nie chciał ponownie przejechać się na kobiecie. Dlatego też nie był zaangażowany we wszystko, co się działo w stu procentach, a w jakichś pięćdziesięciu, może i koło sześćdziesięciu. Jednak tamta sytuacja wciąż tkwiła z tyłu głowy mężczyzny. Nie dawało mu to spokoju, a każdy kolejny krok powodował, że przypominało mu się, co się wydarzyło. Na pewno jeszcze przez długi czas będzie o tym pamiętać. Dał jej jednak drugą szansę, nie uważa, że był to błąd. Jednak też nie do końca jest przekonany, że Lucille będzie w stanie udowodnić mu, że ludzie nie są wcale tacy źli. 
Chcąc czy nie; Minki ostrożnie podchodził do ludzkich zagrywek, wiele razy przekonał się, że nikt nie powinien dostawać drugich szans, ale... zdarzały się takie wyjątki, które wywarły na mężczyźnie minimalnie pozytywne wrażenie i potrafiły wykorzystać drugą szansę. Jednak takich osób nie było wiele, śmiało może policzyć takie osoby na palcach jednej ręki. 
Lucille po alkoholu zachowywała się niczym dziecko. Rumieńce oblały jej policzki od ciepła, jakie wywoływało picie, język zaczynał coraz bardziej się plątać. Mężczyzna musiał przyznać, że nie sądził, że Lu tak szybko da się namówić do wypicia napoi wysoko procentowych. W końcu wydawała się ogromną przeciwniczką, gdy jego brat tylko dobrał się do szafki z alkoholem. 
Ciężko westchnął, gdy Minhyuk w najlepsze bawił się z Lucille, która nie miała mocnej głowy do napoi wysokoprocentowych. Zdecydowanie jej to nie służyło, ale trudno było przemówić do dwójki. Minki jako jedyny był z nich wszystkich trzeźwy. Dlatego zdecydował się posprzątać na stoliku. Muzyka grała w tle, a bliźniak Mina wraz z nową kompanką śpiewali, a raczej fałszowali, do piosenki. Śmiało, można stwierdzić, że śpiewanie po alkoholu im nie wychodziło, szczególnie kobiecie, którą coraz trudniej było zrozumieć. 
Minhyuk zaczesał opadający kosmyk z twarzy kobiety, która niemalże od razu pokręciła głową, doprowadzając włosy do poprzedniego stanu. Niefortunny kosmyk znowu znalazł się na jej lewym oku, a Min znowu go zaczesał. Trwało to dobre kilka minut, aż mężczyzna wziął Lu pod pachę i przytrzymał jej głowę, aby móc poczochrać jej włosy, co spowodowało, że zaczęła go wyklinać. Minki pokręcił głową z dezaprobatą, nie mając słów na tę dwójkę, która najwyraźniej bawiła się w najlepsze. 
Nie trzeba było długo czekać, żeby jasnowłosa zasnęła z głową opartą o ramię Minhyuka, który dopijał resztkę wina z butelki. Minki patrzył na tę scenę z widocznym niezadowoleniem. Nie było to spowodowane tym, że sam nie mógł się napić. Jednak słowa kobiety na temat cudzego dotyku obijały się w jego głowie echem, a przed sobą ma kolejną scenę, że ten dotyk jej nie przeszkadza. 
Prychnął pod nosem, stwierdzając, że nie ma najmniejszego sensu, żeby nad tym teraz rozmyślać. Kobieta była pod wpływem alkoholu, więc to też zapewne miało wpływ. A tak przynajmniej mu się wydawało. 
Oczywiście to w rękach Minkiego pozostało, że musiał posprzątać w salonie. Minhyuk wraz z Lu przenieśli się na kanapę, gdzie zasnęli w najlepsze, zostawiając cały syf na głowie kitsune. Nieszczególnie był usatysfakcjonowany z tego, że to na niego padło. Teoretycznie mógłby wszystko zostawić tak, jak było, ale nie potrafił, nawet jeśli to nie on to wszystko zrobił. Jednak nie chcąc zaprzątać sobie głowy tym. że kolejnego dnia kobieta mogłaby na niego wyklinać. W końcu to jego brat namówił ją do picia alkoholu i to przez Minhyuka wyglądało tak, jak właśnie Minki widział. Nie chciał wysłuchiwać narzekania, choć to na pewno go nie ominie. 

*

Od spotkania w mieszkaniu Lucille minęło kilka dni, gdzie nie obyło się od kłótni między nią a Minkim, który próbował jej wytłumaczyć, że to nie była jego wina. Kobieta jednak machnęła na niego ręką i stwierdziła, że ma ważniejsze sprawy do zrobienia niż tłumaczenie czegoś Minkiemu. Stwierdziła, że i tak niczego nie zrozumie i ma się nie wtrącać. Wracali do punktu wyjścia, a Fox nieszczególnie chciał znowu przez to przechodzić, więc wywiesił białą flagę. Był zmęczony tym błędnym kołem. Dlatego też przestał nachodzić Lu, o wypisywaniu wiadomości nawet nie wspominając. 
Jeżeli będzie chciała, to sama się odezwie. 
Nie, żeby się na to nastawiał w jakikolwiek sposób. Jasnowłosa była uparta tak, jak Minki. Można śmiało stwierdzić, że oboje należeli do grupy upartych osłów i żadne z nich łatwo nie odpuszcza. Co nie zmienia faktu, że Min nie chciał się już narzucać. Jeżeli miał wysłuchiwać znowu obelg lub słyszeć, że nic nie zrozumie, to po prostu wolał chwilowo się wycofać. Pozwolił, żeby Lu miała swoją przestrzeń, o którą go tak bardzo prosiła po ostatniej kłótni. Skoro chciała, to ją dostała. 
Minki w tym czasie zdołał spotkać różne osoby, które chciały coś od niego zyskać. Nieszczególnie mu się uśmiechało, aby spełniać cudze zachcianki. Dlatego w większości odmawiał, gdy słyszał, jakiego rodzaju są to życzenia. Nie chciał się przemęczać. Jednak coś drobnego, postanowił spełnić bez większego wysiłku dla drugiej strony; przynajmniej w jego mniemaniu. W końcu znalezienie jakiegoś egzotycznego, trującego kwiatu nie jest takie trudne, tak? No nieważne, jak dostanie, to spełni życzenie, proste? 
Minhyuk w tym czasie zdołał znowu wpleść się w kilka bójek, po których przyprowadzony został przez samego Ashera. Śmiało, można stwierdzić, że Ash zachowywał się dla Hyuka niczym starszy brat i karcił go za wszelkie głupoty. Nie obyło się i tym razem. 
— Stwarzasz problemy sobie, mi i Minkiemu. Czasami powinieneś trzy razy pomyśleć, nim oddasz komuś silniejszemu. Wystarczy ugryźć się w język i odwrócić. Nie będę zbierać twoich zwłok z chodnika — popchnął Minhyuka, który wpadł na starszego brata, który stał ze skrzyżowanymi ramionami i gromił mężczyznę wzrokiem. — Naprawdę, Hyuk. Jesteś silny, ale zawsze może być ktoś silniejszy albo mieć przewagę liczebną. Nie zawsze dasz sobie radę, gdy nie rozwijasz swoich mocy. 
— Ale to on pierwszy zacz- — nie było dane mu dokończyć, bo Minki zdecydował się go uderzyć z otwartej dłoni w policzek.
— Ogarnij się, dzieciaku. Musisz wiedzieć, kiedy trzeba odpuścić. Nie jesteś niezwyciężony i nie masz dziewięciu żyć jak kot. Zrozum to — słowa Minkiego były nieprzyjemnie szorstkie, ale były prawdziwe. Nie chciał, żeby Hyukowi coś się stało, a nie zawsze on, Asher czy ktoś z rodziny będzie w stanie mu pomóc. — Ludzie są brutalni, nie są już tacy słabi, jak kiedyś. Ich magia jest zdecydowanie silniejsza. Jak nie pokonają cię fizycznie, to magią, bo mają wiele zaklęć, które mogą cię zabić. Nie możesz się wiecznie narażać. Musisz nauczyć się odpuszczać, gdy trafiasz na większą grupę osób. 
Jednak mężczyzna nic nie powiedział, a jedynie wyminął brata w drzwiach w swojej lisiej formie i udał się do pokoju, który udostępnił mu Minki. Cicho westchnął, spoglądając w kierunku Ashera, który pokręcił jedynie głową.
— Przejdzie mu za kilka dni — oznajmił, na co Ash machnął ręką. 
— Nie wiem, co ma w głowie, jak próbuje pokonać grupę dziesięciu osób — westchnął, patrząc na Minkiego z widocznym zmartwieniem. — Jakby był jeszcze z kimś... ale on był sam. 
— Domyślam się. Nie dziwi mnie to już. 
Przyjaciele wymienili się jeszcze porozumiewawczym spojrzeniem, a następnie każdy z nich poszedł do swojego domu. To nie tak, że Minki wątpił w umiejętności swojego brata, bo wiedział, że on potrafił wiele, ale wciąż wszystkiego nie pokazał. Jednak nie zmieniało to faktu, że nie zawsze będzie w stanie wyjść z tarapatów w jednym kawałku. Nigdy nie wie, na kogo trafił tym razem. Co, jeśli trafi na gang? Co, jeśli trafi na seryjnego mordercę? Co, jeśli...?
Nie było dane mu dokończyć swoich rozmyśleń, bo rozbrzmiał dzwonek do drzwi, który wytrącił go z tego wszystkiego. Cicho westchnął i wstał z kanapy, aby zobaczyć, kogo tym razem do niego przywiało. Na twarzy kitsune wymalowało się zdziwienie, gdy przez szklaną część zobaczył Lucille z tacą na rękach. Otworzył drzwi, wpatrując się w kobietę z widocznym zdziwieniem, ale i lekkim zdenerwowaniem. Po ostatniej sytuacji wciąż pozostał mu niesmak. 
— Po pierwsze co tu robisz, po drugie: skąd masz mój adres? — spytał, krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej.
— Może zaczniemy od cześć? — spytała z nerwowym uśmiechem. Przewrócił na to oczami, przepuszczając ją w drzwiach, aby mogła wejść do środka. — A adres mam od Minhyuka. 
— No tak, jakżeby inaczej — skomentował to na głos, co spowodowało, że Lu spojrzała na niego zdziwiona. 
Zamknął drzwi od domu, a następnie je przekluczył i zabrał blachę z ciastem, każąc kobiecie ściągnąć buty i założyć kapcie, które leżały na przedpokoju. Sam udał się do kuchni, gdzie odstawił ciasto na wyspę.
— To, co tu robisz? — ponowił swoje pytanie.
— Chciałam przyjść i wyjaśnić ostatnią... kłótnię — mruknęła, nawiązując kontakt wzrokowy z Minkim. — Po prostu. Nie chcę cię wplątywać w żadne gówno. Już i tak wystarczająco dużo robisz. Nawet za dużo.
— Co nie zmienia faktu, że robię to sam, bo, uwaga, chcę — ostatnie słowo wręcz podkreślił, na co jasnowłosa westchnęła. — Nie wiem, co o sobie sądzisz, co o mnie myślisz. Nadal nie zmienia to faktu, że robię to wszystko sam z siebie. Nie mówię, że cię lubię, nie myśl sobie. 
— Ojej, lisek się gniewa — skwitowała, posyłając mu uśmiech, który tylko go zdenerwował. 
— Nie gniewam się. 
— Gniewasz.
— Nie.
— Tak. 
— Skąd możesz coś takiego wiedzieć? — prychnął niezadowolony, odwracając się plecami do Lu. — Po prostu wkurwiasz mnie tym, że próbujesz wszystko dźwigać sama. Zachowujesz się niczym Zosia samosia, wszystko sama. Nie jesteś na tyle silna, żeby to znieść. Ludzka nienawiść i zawiść jest... paskudna. A coraz więcej takich osób będziesz spotykała, patrząc na to, jaką masz moc.
— Skąd wiesz, jaką mam moc, hm? — spytała, stając przed Minkim, blokując mu przejście wokół wyspy. 
— Nie wiem. Jest silna, bo emanuje od ciebie duża ilość many — odparł, wzruszając cierpko ramionami. — Może to coś na zasadzie mojej mocy, nie wiem, to tylko domysły. Co nie zmienia faktu, że wciąż wpadasz w tarapaty. 
— Minki. Nie jesteś moim ochroniarzem, opiekunem, obrońcą czy cokolwiek z tego. A nie widzę sensu, żeby narażać cię na coś, w co nie jesteś wplątany. Po co ci kolejne problemy? — spytała, opierając ręce o klatkę piersiową Minkiego, gdy ten próbował przejść dalej, udając, że Lucille nie stoi mu na drodze. 
— Ale robię to sam, bo chcę ci pomóc. Nadal sobie nie radzisz. Dam ci spokój, jak udowodnisz mi, że w nic głupiego się nie wpakujesz.
Na te słowa twarz Lu trochę zbladła, a jednocześnie wydawało się, że wywołało w niej niepokój. Opuściła ręce z klatki Minkiego, cicho westchnęła i pokręciła głową.
— Wplątałaś się w jakieś gówno, prawda? — nie usłyszał odpowiedzi. Nie dziwiło go to. Złapał za podbródek jasnowłosej, delikatnie na niego napierając, aby odchylić jej głowę do tyłu. Przystawił swoją twarz do tej jej, spoglądając prosto w jasne tęczówki znajomej. — Jeśli to zrobiłaś, to po prostu mi powiedz. Nic ci przecież nie zrobię, co najwyżej spróbuję ci pomóc z tego gówna się wykaraskać. Zrozum, że nie chcę dla ciebie źle i pozwól sobie pomóc. Naprawdę, Lu, nie chcę się z tobą kłócić, ale sama do tego doprowadzasz i odpychasz od siebie pomocną dłoń. Wiem, jestem lisem, nie rozumiem twojej mocy, twoich problemów. Ale, tak ci powiem, że każdy je ma. Czasami warto przyjąć pomoc. Chyba wystarczająco udowodniłem, że nie jestem lisem, który szuka tylko okazji do wykorzystania ludzkiego serca do własnych zamiarów, co? — Minki delikatnie uśmiechnął się do Lucille, a następnie odsunął się, widząc, jak taka bliskość wywołuje u niej dyskomfort. Ciągle uciekała wzrokiem wszędzie, byle nie patrzeć mu w oczy. Nieszczególnie go to dziwiło. Doskonale wiedział, że nie każdy lubi taką bliskość. Utrzymywanie kontaktu wzrokowego również wprowadza zamęt w głowie i trudno zebrać swoje myśli. — No nic. Mam nadzieję, że mi w końcu o sobie więcej opowiesz. Ja chcę tylko cię lepiej poznać i móc cię lepiej zrozumieć. Nie traktuj mnie jak głupiego lisa. Jestem dość mądry, tak? To, że czasami wykorzystuje swój urok, to inna sprawa. 
Czarnowłosy odsłonił blaszkę, którą przyniosła Lucille. Tym razem zrobiła ciasto, o którym Minki jej wspominał podczas swojego monologu na messengerze. Wypisywał, że chciałby zjeść brownie bezpośrednio od Lu, bo uważał, że robi ciasta na wysokim poziomie i niektórzy cukiernicy mogliby się przy jej talencie schować. Uśmiechnął się do kobiety, a następnie schylił się do szafki, aby wyjąć trzy talerzyki. Z szuflady wyjął również widelczyki oraz nóż do pokrojenia. Zaniesie też kawałek Minhyukowi. Miał nadzieję, że niedługo mu przejdzie. Nie chciał być dla niego szorstki, ale uważał, że Min potrzebował kubła zimnej wody, aby uświadomić go, że nie jest niezwyciężony. Zresztą, przyprowadzony został z widocznymi siniakami i podartymi ubraniami, więc to nie tak, że mu się nic nie stało. 
— Zaniosę kawałek Minhyukowi, rozgość się, salon jest tam — gestem głowy wskazał na pokój naprzeciw kuchni. — Możesz czegoś poszukać w telewizji. Ja zaraz przyjdę — po tych słowach zniknął za rogiem, kierując się na piętro do pokoju brata. 
Zapukał do drzwi kilkukrotnie, ale Hyuk nie odpowiadał. Dlatego Minki nacisnął na klamkę i wszedł do sypialni młodszego brata. Leżał rozwalony na łóżku, już umyty i z kilkoma bandażami. Minki ciężko westchnął na ten widok. Podszedł do łóżka, usiadł na jego rogu i wyciągnął rękę z talerzykiem.
— Nic od ciebie nie chcę.
— To od Lucille, nie ode mnie — odpowiedział, na co młodszy zareagował i od razu zabrał ciasto. Na to Minki uśmiechnął się pod nosem. 
— Jest tutaj? 
— Na dole. 
Minhyuk jednak nic nie odpowiedział, a jedynie spojrzeniem wskazał, żeby Minki wyszedł z jego pokoju. Nie pozostało mu nic innego, jak to uczynić.
— Jak będziesz chciał, to zejdź na dół — rzucił na odchodne, zamykając za sobą drzwi, a następnie zszedł na dół.
Lucille siedziała już w salonie, skacząc po kanałach w telewizji, szukając idealnego programu. Jednak wydawało się, że nic jej nie odpowiada. Minki usiadł na drugiej kanapie, pozwalając, aby Lu nie była osaczona przez jego osobę. Talerzyk z ciastem już na niego czekał na stoliku kawowym. No tak, sobie nie nałożył tylko dla Minhyuka i poszedł mu zanieść. 

Lucille? :c

2328 słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz