Nie podobało mu się to, co musieli zrobić, a raczej: co musiała zrobić Lucille. Doskonale wiedział, że nie jest to najlepszy pomysł, aby osoba bez doświadczenia rzucała klątwy. To było największe przekleństwo całej tej sytuacji. Było ogromne ryzyko, że mimo jego pomocy i oparcia, to wszystko może szlag trafić, gdy ciało kobiety nie wytrzyma tak potężnej klątwy, w której nie była obyta. Nie interesowała się tym, nie robiła tego na co dzień.
Kiedy wydawało się, że już było po wszystkim, to Minki zrozumiał, że najgorsze było dopiero przed nimi. Ciało Lucille nie wytrzymało mimo tego, że otrzymała dodatkową magię, która powinna ją ochronić. Nie korzystała z niej na tyle, ile powinna, za mało. Trzymał jasnowłosą kurczowo, nie pozwalając jej się poruszyć. Wiedział, że będzie musiał ją stąd zabrać, najlepiej teraz. Odwrócił głowę, gdy usłyszał gwizdanie Minhyuka, który stał na czatach. Nie było czasu.
Podniósł się z ziemi, trzymając ciało kobiety przy sobie, przez co policzkiem opierała się o jego klatkę piersiową nieprzytomna. Nie mógł wykorzystać żadnych dodatkowych mocy, które pozwoliłby mu zabrać ją czym prędzej do domu, musiał zdać się na własne nogi. Na miarę swoich możliwości czym prędzej udali się w kierunku mieszkania Lu, w międzyczasie Minhyuk dzwonił do Ashera, podkreślając, że to pilne, aby pod nich przyjechał. Nie mogli jej zabrać do szpitala, nie mogli zadzwonić do jej rodziców, byli w jednej, wielkiej kropce, a czas uciekał.
*
Ostatecznie Asher przyjechał po trójkę i zawiózł ich do rodzinnego domu Fox. To tam matka Minkiego zajęła się Lucille, starając się wesprzeć jej wyczerpane ciało swoją własną magią. Nie oznaczało to jednak, że przeżyje. Rzucenie tak potężnej klątwy na pierwszy raz jest niczym skok z mostu; może się skończyć śmiercią, kalectwem albo nastąpi łut szczęścia. Nic pomiędzy, a kolejne godziny jedynie o tym zadecydują. Minki nie był w stanie swoją mocą uzdrowić kobiety ze względu na chwilowe osłabienie. W końcu zaproponował, że jej pomoże i odda trochę swojej mocy, aby wszystko przebiegło zgodnie z planem. Z tego też powodu zmuszony był chwilowo regenerować się w swojej lisiej formie, ale nie zamierzał odstąpić Lu na krok.
Obawiał się, że może z tego nie wyjść, że może się nie wybudzić... jak wytłumaczy to jej rodzicom, którzy o całym zajściu nie wiedzieli?
Gdybym miał tylko więcej mocy...
Pokręcił głową, układając się obok Lucille, głowę wciskając pod jej dłoń, która bezwładnie leżała na łóżku. Oddech jasnowłosej był płytki, klatka ledwo się poruszała. Nie wyglądało to najlepiej. Jednak Jungsoo nie poddawała się, dalej przekazywała swoją moc regeneracyjną, powtarzając w kółko pewne zaklęcie, którego Minki wcześniej nie słyszał.
Minhyuk również się przyłożył, aby wspomóc proces regeneracji Lucille. Choć nie był oddanym i pilnym uczniem, to wielu rzeczy sam się uczył, gdy nikt go nie obserwował. Dlatego jego progres nie był tak widoczny na pierwszy rzut oka. Swojej umiejętności używał w lisiej formie, dotykając dłoni kobiety. Minki sam chciał ich wspomóc, ale jak tylko spróbował się ruszyć, to poczuł, jak palce Lu zaciskając się na jego futrze. Nerwowo poruszył ogonami, spoglądając w jej kierunku. Nie obudziła się jeszcze, ale poruszyła się... to już był jakiś znak!
Trwało to jednak znacznie dłużej niż ktokolwiek mógł się spodziewać. Rodzicielka Minkiego musiała przerwać proces, pozwalając, aby organizm Lucille sam zaczął walczyć. Nie mogła ciągle jej wspierać, gdy jej stan się unormował. Teraz jedynie pozostało czekać, aż się obudzi. Nikt jednak nie wiedział, kiedy to nastąpi.
*
O całej sytuacji dowiedzieli się rodzice Lu, którzy od razu przyjechali do domu rodzinnego Fox, aby zobaczyć, w jakim stanie była ich córka. Minęły 3 dni od całej sytuacji, a Baskerville nadal się nie obudziła. Jej stan był jednak stabilny, codziennie ktoś z rodziny Minkiego przychodził i pomagał w regeneracji, mając nadzieję, że to przyśpieszy jej wybudzenie. Minki dokładnie musiał wytłumaczyć, co miało miejsce w ostatnim czasie, co się wydarzyło, przez kogo i w jaki sposób. Ojciec Lu nie wyglądał na zadowolonego, kręcił nosem i mamrotał coś pod nosem. Natomiast matka była zmartwiona i siedziała w sypialni, trzymając córkę za rękę i prosząc, żeby się obudziła.
Minki czuł się winny. To on jej dobrze nie poprowadził i to on powinien być na jej miejscu. Lucille była młoda i ambitna, tak naprawdę jej moce wciąż się rozwijały. Nadal nie zaznała smaku życia tylko jakąś część, i to jeszcze gorzką. Nie był w stanie się z nią zamienić, jedyne, co mógł zaoferować, to pomoc i nadzieję, że obudzi się zdrowa i wszystko będzie jak dawniej.
Jednak to wybudzenie trwało za długo, choć byli wzywani różni lekarze zajmujący się takimi przypadkami, to każdy z nich rozkładał ręce, podając jedynie kroplówki, które stabilizowały jej stan i podtrzymywały przy życiu. Baskerville naciskali, żeby przenieść Lucille do ich rodzinnego domu, ale Jungsoo kategorycznie odmawiała.
— Nie utrzymacie jej przy życiu bez mocy regeneracji — oznajmiła, krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej. Wstała od stołu, spoglądając na ojca Lucille z widoczną pogardą. — Nie pozwolę jej umrzeć. Już nie wspominając o tym, że głównym winowajcą jesteś ty — palcem wskazała na mężczyznę z widocznym zirytowaniem. — Ona jest młoda, niedoświadczona i nieświadoma potęgi tego przekleństwa. Nigdy nie rzuciła klątwy! A przez tę wiedźmę, która doskonale wie, jak ta wasza moc działa, to wywarła pakt bez zgody Lucille. Rozumiesz, jakie ryzyko na nią zrzuciłeś?
— Jungsoo... — matka jasnowłosej próbowała uspokoić matkę Minkiego, ale ta również otrzymała spojrzenie pełne pogardy.
— Ona mogła zginąć. O ile przeżyje. — skwitowała, zaciskając dłonie w pięści. — Mogłeś tę moc oddać bratu, a dałeś ją Lucille, która cierpi przez twoje szybkie przejście na emeryturę.
— Jungsoo, wystarczy — tym razem wtrącił się Sungmin, który ułożył dłoń na ramieniu żony. — Nie oddamy im Lucille, dopóki nie wydobrzeje. Tu jest bezpieczna. Zagwarantujemy jej to.
— Nie powinniście jej tu trzymać. Powinna wrócić do domu — głos matki Lu spowodował, że para kitsune spojrzała na nią. — W domu będzie jej najlepiej.
— Nie macie gwarancji, że przeżyje przeniesienie — zauważył Jungwoo, najstarszy z synów pary. — Jest ryzyko, że samo przeniesienie jej zniszczy proces regeneracji. Chociaż ją wspieramy swoimi mocami, to jej ciało samo walczy, żeby się wybudzić z tego stanu. Nie powinniśmy w to ingerować. Chyba nie chcecie, żeby umarła, co? — spytał na tyle poważnie, że w salonie zapadła niekomfortowa cisza.
Minki przyglądał się temu wszystkiemu i siedział w ciszy, tak jak Minhyuk, który kręcił jedynie głową na całą sprzeczkę, która nie miała najmniejszego sensu. Obaj postanowili wyjść na zewnątrz, aby odetchnąć świeżym powietrzem. Tym razem wybrali taras, aby siedzieć w części, gdzie nikt ich nie zobaczy. Patrzyli na pobliski las, w ciszy słuchali dźwięki szumiących drzew. Cała ta sytuacja stawała się nerwowa, a stan Lucille nie wskazywał, żeby miała się za chwilę wybudzić. Każdy się martwił, że to tak długo trwało. Jednak nie mogli nic na to poradzić, pozostało im czekać.
*
Mężczyzna codziennie, od pięciu dni spał w swojej lisiej formie obok Lucille, mając jej dłoń ułożoną na swojej głowie. Minhyuk również czuwał w pokoju, tylko spał na skraju łóżka również w lisiej postaci. Rodzice kobiety przyjeżdżali codziennie, ale późnym wieczorem wracali do domu. Nie chcieli zostawać na noc. Kiedy Minki spojrzał na twarz jasnowłosej, cicho westchnął i przymknął powieki.
— Jest skrajnie nieodpowiedzialna — mruknął, układając głowę na materacu.
— Ale przynajmniej nie jest nudna — podłapał Minhyuk, spoglądając na brata, który delikatnie się uśmiechnął. — Przypomina ci kogoś, co?
— Może.
— Na pewno.
— Może.
— N a p e w n o — Minhyuk przeliterował, chcąc podkreślić, że doskonale wie o tym, a Minki nie chciał przyznać mu racji.
Jednak to w tamtej chwili nie było ważne. Kiedy próbował zasnąć, poczuł, jak palce Lucille zacisnęły się na jego futrze, następnie je puściła... a już miał nadzieję. Cicho westchnął, pozwalając sobie odpuścić chwilowe czuwanie. Dopiero po chwili poczuł, jak dłoń zaczyna delikatnie go głaskać, sunąc opuszkami palców po głowie aż do lisich uszu, za jednym go delikatnie podrapała, przez co głowa Minkiego automatycznie przechyliła się w tę stronę, chcąc więcej. Szybko się otrząsnął, patrząc na Lucille, która patrzyła na niego z delikatnym uśmiechem. Minhyuk dość szybko zareagował, skacząc z drugiej strony kobiety.
Nie trzeba było długo czekać, aby obaj wrócili do swojej ludzkiej postaci i zamknęli kobietę w szczelnym uścisku, ale nie przesadzając, żeby jej nie zrobić krzywdy.
— Jesteś okropna — wyznał Minki, chowając nos w jasne kosmyki Lucille. — Okropna i skrajnie nieodpowiedzialna.
— Ale silna — dodał Minhyuk, odsuwając się do tyłu, aby dać kobiecie trochę przestrzeni, co również uczynił drugi kitsune. — I mało mądra, że się tak naraża.
Minhyuk niemalże wyszedł z pokoju, aby zawołać pozostałych, którzy obecnie przygotowywali się do snu.
— Nie możesz więcej robić takich numerów, rozumiesz? — spytał Minki, na co Lu delikatnie się uśmiechnęła. — Musisz mi to obiecać, Lucille. Nie odpuszczę ci. Nie po tym wszystkim.
Lucille?
1406 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz