31 sierpnia 2025

Od Quinlan — Cień podziemia I

Szare, lekko poobdzierane ściany, które stanowczo widziały lepsze czasy. Plamy z krwi. Drażniący zapach. Może to chemikalia? Może jakaś padlina? Kto wie… Stuk… Stuk… Stuk… Dźwięk obcasów uderzających o podłogę roznosił się echem po korytarzu. Czarnowłosa kobieta pewnym, aczkolwiek powolnym krokiem, zmierzała przed siebie. Koniuszkami palców delikatnie przejeżdżała po ścianie. Czasami tylko zerkała na kraty znajdujące się po jej lewej stronie. Kiedy znalazła się przy końcu korytarza, wszystko na chwilę ucichło. Wzrok miała skupiony na rudowłosej osobie, stojącej przed nią.
— W czym jest problem? — wpatrywała się w oczy swej towarzyszki.
— C dwadzieścia trzy, znajdujący się w celi obok nas. Jest agresywny. Nie daje do siebie podchodzić. Żadne z naszych leków czy narkotyków nie działają na niego. Trenerzy nie chcą się podjąć tego zadania — odpowiedział jej ochrypły głos.
— Folder — wyciągnęła rękę, w której od razu znalazł się przedmiot.
Selene oparła się o ścianę przy kratach, jedną nogę mając zgiętą. Otworzyła dokumenty, szybko wertując je wzrokiem. Zdjęcie nie ukazywało nic specjalnego. Mężczyzna, lekko muskularny, blondyn, delikatny zarost. Merrick Shadowbane. Zmiennokształtny. Niedźwiedź brunatny. Dwadzieścia osiem lat. Znane moce - odporność na… Czując szarpnięcie za nadgarstek, a zaraz potem kły wbijające się w jej przedramię, błyskawicznie odwróciła się w stronę krat. Wbiła wzrok w świecące, czerwone oczy. Twarz mężczyzny momentalnie wykrzywił grymas bólu. Krzyk agonii rozniósł się po pomieszczeniu. Ciało zmiennokształtnego skuliło się w sobie, lekko drżąc.
— Sss… to…p…
— Nigdy. Więcej. Nie. Waż. Się. Mnie. Dotykać. Psie — z każdym wypowiedzianym słowem, zwiększała natężenie bólu. Po kilku minutach ostatecznie krzyki ucichły, gdy kobieta odwróciła wzrok. — Masz mi coś do powiedzenia?
W odpowiedzi poczuła splunięcie na twarzy. Przymknęła oczy i westchnęła. Naciągniętym na dłoń rękawem swetra, przetarła mokry policzek.
— Skodis. Przenieście go na piętro minus trzy do pokoju numer osiem. Od teraz osobiście zajmę się jego treningiem. Jeżeli dacie radę to przygotujcie go. Jeżeli będzie się stawiał i robił dalej problemy, to tylko go przypilnujcie, aby nic nie odwalił. Sama się zajmę resztą — stanowczy głos Selene rozniósł się po korytarzu.
— Oczywiście. Od razu się tym zajmę.
Czarnowłosa rzuciła jeszcze chłodne spojrzenie w kierunku Merricka i bez słowa skierowała się do wyjścia. Ponownie dało się słyszeć tylko stukot obcasów…

CDN

352 słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz