sierpnia 07, 2025

And it's my whole heart

Autorstwo: Nipuni

Nyxarien Valiant

Weighed and measured inside
And it's an old scar
Trying to bleach it out
And it's my whole heart
Deemed and delivered a crime

Drakonid od siedmiu boleści | Regularne, acz potajemne smocze zoomies | Absolwent AUMu na kierunkach: Antymagii Ogólnej i biznesowo - ifnormatyczno - magicznych (runologia, dyplomacja, finanse + zarządzanie kryzysowe) | 350 lat | Archmagus Executive Officer (AEO) w Oblivion Arcana | Deiran | Heteroseksualność | @Lipton
Moce
  •  Telepatia — używana tylko po pełnej przemianie w bestię, dodatkowo ograniczona odległością na obszarze okręgu o średnicy maksymalnie ok. kilometra. W tym (wcale nie aż tak podeszłym) wieku częste jej używanie powoduje potem silne migreny u mężczyzny. We wczesnej młodości zdolność ta była przez niego używana do komunikacji z bliskimi oraz podczas walk lub polowań. Teraz Nyxarien nie używa jej prawie wcale, chyba że któryś z potomków złapie go gdzieś podczas “wypadu”.
  • Pirokineza nocna zdolność — podobnie jak u innych drakonikdów, tak też i on potrafi ziać ogniem, aczkolwiek moc ta działa jedynie w nocy po pełnej przemianie, a sam płomień ma z kolei błękitną barwę, podobnie jak mieniące się wówczas oczy. Całość wymienionych cech jest dziedziczna u tej odmiany, więc latorośl cieszy się podobnymi efektami ubocznymi takimi jak następująca, dotkliwa zgaga po przynajmniej dwukrotnym w tygodniu, intensywnym zionięciu przez najwięcej kwadrans. Nie oznacza to jednak, iż w jakiejkolwiek postaci są w pełni odporni na poparzenia, choć oczywiście smocze łuski do pewnego stopnia wytrzymują intensywny żar.
  • Nedere dzienna zdolność — wyjątkowo kosztowna i nieobliczalna moc, która ujawnia się w linii Valiantów co czwarte lub piąte pokolenie przy założeniu utrzymania czystej krwi drakonidów. Każde jej użycie kosztuje cząstkę jestestwa, która w zasadzie jest całkowicie losowa. Czasem jest to ciąg wspomnień, jeden ze zmysłów albo przy szalenie dużym zużyciu w tym celu many: fragment duszy. Wszystko po to, żeby zasięgnąć energii Netheru, a potem mieć przez kilka sekund możliwość tchnięcia w dany artefakt życia (pozwolić mu samodzielnie funkcjonować i korzystać z zasobów many, np. gadatliwe grymuary albo powracające na swoje miejsce miecze); lub stworzyć “cięcie”, które tnie na raz kilka warstw rzeczywistości (i pozostawia po sobie mnóstwo śladów użytkowania, w tym swego rodzaju zanieczyszczenie magiczne).
Aparycja

 “Tato, nie powinieneś wyglądać starzej?” - zapytał podczas gry w pall mall jeden z pierworodnych, młodszy od Nyxariena raptem o trzydzieści pięć lat. Zapewne wywołany drakonid powinien, ale nigdy nie chciał ani specjalnie mu się to nie podobało, dlatego całość jego odpowiedzi to było niby niedbałe wzruszenie ramionami. Jedynym kompromisem między ewentualnymi normami społecznymi, a wyszukanym gustem mężczyzny, jest to nieskazitelnie białe pasemko, które wyjątkowo upierdliwie nie lubi przyjmować koloru ani ze zwykłych koloryzacji ani z magicznych wspomagaczy. Mężczyzna domyślił się wiele lat temu, że musiał to być koszt użycia tej jednej z najmniej lubianych przez niego zdolności, podobnie jak wyblakły, piwny kolor tęczówek, w którym już nie widać dawnych, uroczych plamek.

  Stojąc na wzgórzu jednego z największych, acz prywatnych ogrodów w Alteiranie — Nyxarien bardziej przypominał jedno z własnych dzieci niż szeroko pojętą głowę rodu, choć w jego przypadku bardziej od zawsze pasowało jedynie skromne: “założyciel”.

 Pogoda tamtego dnia uraczyła zebranych lazurowym nieboskłonem podczas wielkiego pikniku na kilkadziesiąt kocyków w cieniach uginających się wierzb czy też rzadkich okazów kwietnych drzew o magicznych zdolnościach. Na wiosnę zakwitły, aby latem pokazać cały wachlarz barw oraz fascynujących zdolności zarówno jeszcze zdobiąc rozłożyste gałęzie, jak i potem przy zastosowaniu ich w eliksirach bądź leczniczych wywarach. Wiele z tych roślin, w tym również krzewów nieopodal budynku w typie palazzo o wewnętrznym, otwartym dziedzińcu w kształcie kwadratu ze studnią oraz fontanną, Nyxarien sadził sam lub wcześniej skromny procent z tego był dziełem służących jego ojca.

  Określenie służący jest jak kamień w gardle, którego Nyxarien nigdy w pełni nie umiał przełknąć. W czasach, których nikt z tych tłumnie zgromadzonych nie pamięta, sam był swego rodzaju nieletnim towarem, jaki zapewnił jego matce będącej wtedy tylko kurtyzaną; byt na mniej więcej pięć lat. Nigdy później starszy “Valiant” nie dowiedział się, czy ta brzęcząca sakiewka, którą wtedy dostała za niego, rzeczywiście zapewniła jej tak godny byt, o którym zapewnił ją jego nabywca. Tak samo jak ci, których obecnie drakonid otaczał troskliwą opieką, nie mieli pojęcia na temat tych rozległych blizn, które w większości wcale nie powstały na skutek jakże sławetnych walk. Spracowane, zniszczone dłonie przez wiele lat nie rozróżniały poprawnie temperatury w wyniku ilości odcisków i zgrubień; teraz natomiast miały na sobie wiele białych, długich linii, o których pozbawieniu mógł najwyżej marzyć. Czasami magia bywa bezlitośnie nieodwracalna w stosunku do obu postaci, ponieważ jako bestia Nyxarien “cieszy się” dokładnie tymi samymi śladami przeszłości na wszystkich łapach.

 Posiadając niespełna metr siedemdziesiąt sześć, Nyx nigdy nie należał do najwyższych czy też po samej przemianie: największych gadów. Dzięki temu jednak pomimo swojej dość ciężkiej budowy, jako smok Nyxarien może pozwolić sobie na większą zwinność oraz wytrzymałość; nie męczy go własny ciężar ani nie jest z kolei za lekki, żeby dawać się swobodnie ponosić samej sile wiatru w połączeniu z zaklęciami wzmacniającymi od innych smoków (a takie ostatnio często nabywa w wyniku ostatniego incydentu z wleceniem w jedną górę i złamaniem obu skrzydeł).

 Rozłożenie zatem największych, czarnych skrzydeł było ewenementem przykuwającym uwagę wszystkich dorosłych drakonidów co do jednego. Tych dalszych zaalarmował chrzęst ścięgien oraz klikanie przesuwających się kręgów w kręgosłupie. Nyxarien spojrzał wtedy na nich z wyrzutem i typowym dla siebie (staro-ojcowskim): “Przecież nic mi nie jest!”, co jest zarówno frazesem powtarzanym, kiedy faktycznie oraz definitywnie coś mu jest w sposób (wyjątkowo) tragiczny. Dziury w poszarpanej błonie tychże kończyn były nie tylko powypadkowe, ale zgodnie też z częściową prawdą, którą z łaski swojej Nyx uraczył potomków, stanowiły faktyczny wynik bitew. Jako pół człowiek, pół smok z czarnymi rogami zdobiącymi głowę, czuł się w tej postaci bardziej sobą.

  Pall mall wkrótce zaczął trwać dalej. Jesionowa kula turlała się powoli po malachitowym, równym trawniku prosto z okładki najdroższych czasopism dla fascynatów aranżacji zewnętrznej. Ta sama smocza magia przenikała niezmienne (choć pilnie remontowane i unowocześniane) ściany zarówno budynku, jak i ponad pięciometrowego muru okalającego działkę, zakończonego kryształowymi grotami, opalizującymi w słońcu. Artystyczna atrapa dla śmiercionośnych artefaktów, prawdziwych narzędzi zagłady, których celem byli od zawsze nieproszeni goście. Ta sama groźba czaiła się w równie trwałym, choć wiekowym i żywym posągu strażnika, który pomimo przeminięcia już setek lat oraz oddania we władanie tych ziem swoim potomkom, nadal tam stał.

Charakter

 Wbrew pozorom życie z Nyxarienem nigdy nie było proste, choć nieskomplikowana gra wyuczonych pozorów doprowadza na pierwszy rzut oka do innych wniosków. Teraz widzi się dość opanowanego dorosłego, który zalewa swoją obecnością praktycznie każde wnętrze bez względu na jego wielkość. Nie jest to wynik ani samej aury, ani magicznych zdolności, tylko niezachwianej pewności siebie, wynikającej z bycia wyszkolonym już cholerykiem. Oczywiście, nie zawsze taki był; jako zahukane, sprzedane dziecko Nyx był przerażony światem zewnętrznym, który jednoznacznie utożsamiał ze skostniałym, całościowym wrogiem. Później wyjście ze strefy komfortu, w której oceniał wszystko i wszystkich jako wcielenie zła; było graniczne z cudem, aczkolwiek możliwe.

 Co mu też się udało.

 Jako jeden z najbardziej potencjalnie dominujących charakterów: Nyxarien w bardzo wybiórczy sposób toleruje kogoś na swoim poziomie. Zazwyczaj drakonid musi taką osobę uznać za swoisty autorytet oraz część wspierającego, ambitnego środowiska, aby z łaski swojej zaszczycać rozmowami czy też podchodzić z chęcią do dalszej eksploracji tej znajomości. Dodatkowo konserwatywność w wielu aspektach życia nie sprzyja nawiązywaniu nowych znajomości z przedstawicielami skrajnych kategorii spektrum. Mężczyzna potrafi wówczas dosadnie zniechęcić do siebie i szybko pozbyć się delikwenta. Nyx kategorycznie nie akceptuje też braku chęci kontroli nad emocjami, ponieważ w przeszłości mocno musiał się starać u siebie to wypracować (był koszmarnie impulsywny), a niestabilne psychicznie jednostki działają na niego niczym czerwona płachta na byka, z jaką musi sobie niechętnie radzić.

 Rozmowa z nim powinna się przede wszystkim opierać na akceptacji sposobu komunikacji Nyxa, ponieważ nigdy z własnej woli nie próbował jej do nikogo dostosować. Preferencja wymiany zdań opartej na racjonalności wraz ze szczerością skutecznie zdyskwalifikowała wszelkich fanatyków, manipulantów i kłamców. Można jawnie stwierdzić, że Nyx podchodzi do tego typu środowisk alergicznie oraz zaciekle ich unika.

 Po wykluczeniu sporej części społeczeństwa, a potem zaakceptowaniu równolegle z zaufaniem, Nyxarien okazuje się mało chętnym do mówienia o emocjach mężczyzną, za to znacznie chętniej je ukazującym poprzez różne działania. Jako energiczny smok zawsze wykazywał kreatywne, a zarazem oryginalne pomysły na spędzanie wolnego czasu z tymi, jakich zdążył obdarzyć głębokim przywiązaniem oraz otoczyć (dosłownie) przewrażliwioną troską. Pan Valiant nie daje żyć w trakcie choroby czy słabości, za to kiedy sam jest w potrzebie, to efektywnie pali głupa do końca, utrudniając pomoc samemu sobie. Dzieje się tak z powodu jego kosmicznego uporu związanego z poczuciem niezasługiwania na możliwość pełnego oparcia się, ponieważ żaden z jego wcześniejszych związków romantycznych czy przyjaźnianych nie był w stanie przeniknąć go do tego stopnia, aby umiejętnie to w nim skorygować czy też być, choć bliskim realizacji tego działania. Nyxarien sam w sobie nadal nie jest tego w pełni świadomy, zakopując odwiecznie swoje życie kolejnymi celami do realizacji, jakie definiują sens jego istnienia. Mężczyzna nie umie zdzierżyć bezproduktywności, dlatego też ceni sobie intelektualnie zajmujący rozwój w każdej postaci, przez co nie rozwiązuje od razu wewnętrznych problemów czy też konfliktów aż się nie wykolei z rutyny codzienności.

Ciekawostki
  • Nyx miał łącznie do tej pory pięć żon, z czego jedna była bezpłodna. Z pozostałych małżeństw drakonid spłodził od pięciu do piętnaściorga dzieci, które potem stworzyły własne linie. Jedna z żon o imieniu Arethia była anielicą, przez co powstali następcy okazali się pół krwi drakonidami o pierzastych skrzydłach, jakie nadal były zakończone charakterystycznym, nieco zagiętym szponem typowym dla Valiantów. Ich moce charakteryzują się wspieraniem oraz leczeniem, żadne z nich nie posiada niczego zdolnego do atakowania.
  • W ramach sprawiedliwości Nyxarien nie trzyma już zdjęć rodzinnych w gabinecie firmowym (przestały się mieścić), tylko kolekcjonuje je razem z pozostałymi jako swego rodzaju trofea rodzinne w rezydencji pałacowej znajdującej się w Alteiranie.
  • Marley to pseudonim brodacza czarodzieja Minathrela — właściciela Oblivion Arcana, gdzie Nyxarien zatrudnił się pięć lat po studiach i ślubie z Nephalie; pierwszą żoną drakonidką. Mężczyzna intensywnie poszukiwał wtedy lepszego zatrudnienia, żeby mieć pieniądze na większe mieszkanie oraz przyszłe czesne dla wielokrotnego efektu ich współżycia. Każde z szóstki rodzeństwa zdało później AUM dokładnie tak jak ich rodzice, a profesorowie z różnych kierunków oraz katedr nauczyli się rozpoznawać “klan Valiantów”. Marley lubi się śmiać, że jego rodzina, choć nie zna ich rasy, nadal niezmiennie podbija mury uniwersyteckie. Nyx zrobiłby mu dobrze, jakby w końcu przeszedł na emeryturę, bo chciałby któregokolwiek z nich poznać na stanowisku, na jakie Nyx awansował krok po kroku od juniora i najwcześniejszego etapu startupu (garażu Marleya, gdzie kodowali pierwsze wewnętrzne programy dla lepszego prosperowania firmy). Nyx przypomina mu zaczepnie od lat, że wtedy powinien zamienić się miejscami z własnym synem, co urywa dalszy potok żartów kręceniem głową z dezaprobatą przez Marleya.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz